09. Pokażę ci kolekcję swoich trofeów.

- To nie jest dobry pomysł – powiedziałam do koleżanek, które starały się mnie przygotować na kolację z Cristiano. – To naprawdę nie jest dobry pomysł. Powinnam zadzwonić i odwołać wszystko. Dziewczyny, przecież on ma narzeczoną! Jak to wygląda? Klaudia, daj mi telefon.
- Opanuj się!
- Nie mogę. Strasznie się denerwuję. A co będzie jak ktoś nas zobaczy i zrobi zdjęcie?
- Będziesz sławna – zaśmiała się Irma, wręczając mi czarną, obcisłą sukienkę. – Zakładaj!
- To? Oszalałaś? To nie jest w moim stylu. Ta sukienka jest za krótka i ma za duży dekolt. A poza tym ja nie ubieram się na czarno.
- Aśka, to randka! Musisz wyglądać elegancko i seksownie. Cris to nie byle kto! Musisz się jakoś prezentować.
- W co ja się wpakowałam…
- Nie marudź – warknęła Irma, wpychając mnie do łazienki. – Przebierz się, a jak wyjdziesz to Klaudia cię umaluje, a ja uczeszę.
Strasznie się denerwowałam. W głowie układałam mnóstwo scenariuszy, począwszy od ucieczki, a na całkowitym upiciu się kończąc. Wszystko, aby tylko mieć to za sobą. Przejść niezauważoną wobec wszystkiego i wszystkich.
Ubrałam tą nieszczęsną sukienkę, która sięgała mi do połowy ud. I ja mam czuć się w tym komfortowo? Przecież co chwilę będę sprawdzać, czy nie widać mi pośladków! A ten dekolt? Obawa, że moje piersi – małe, bo małe – ujrzą światło dzienne była gigantyczna! Ja rozumiem, że kobieta musi się prezentować na randce, aby zawrócić w głowie swojemu partnerowi, ale:
a) Cris nie był moim partnerem
b) skoro zwrócił na mnie uwagę w dżinsach, to w zwykłej sukience też zwróci
c) nie muszę być podobna do Iriny, aby podobać się chłopakom
Wyszłam z łazienki totalnie skrępowana. Moja pewność siebie wynosiła minus dziesięć. Miałam ochotę się zakryć ręcznikiem i zniknąć w pokoju, ale dziewczyny mi na to nie pozwoliły. Komplementowały mój wygląd, zachwycały się moimi nogami oraz piersiami. Stukałam się po czole, bo zachowywały co najmniej dziwnie. Zazwyczaj mówią mi, że ubieram się jak „stara-maleńka”, że moja szafa jest jednolita, a tu wystarczy pokazać kawałek nogi czy biustu i nawet one wariują. Nie zwiastuje to niczego dobrego przed spotkaniem z Cristiano.
- Gotowe! – krzyknęła Irma, odstawiając na stół przyrządy do malowania i podstawiając mi pod nos lusterko. Przeglądając się nie mogłam uwierzyć, że to odbicie należy do mnie! Wyglądałam zupełnie inaczej! Mocny makijaż podkreślający moje błękitne oczy i kości policzkowe, włosy spięte w elegancki kok i te malinowe usta. Podobałam się sobie!
- Dobre jesteśmy – powiedziała Klaudia, przybijając tzw. piątkę z Argentynką.
Nagle w domu rozległo się dzwonienie do drzwi. Spojrzałam na zegarek. Było późno i zazwyczaj nikt nas nie odwiedzał o tej porze. Z Crisem umówiłam się w restauracji, Benzema miał plany, więc nie mogło go tutaj być. Więc kto?
- Braciszek! – wrzasnęła Irma i rzuciła się na szyję Gonzalo. – Nie spodziewałam się ciebie. Stało się coś?
- Skąd! Tak przyszedłem. Jest Asia?
- Ano jest! Masz szczęście, że ją zastałeś, bo zaraz wychodzi.
- Dokąd?
I wówczas wyszłam ze swojej sypialni i ujrzałam wzrok Gonzalo. Był oszołomiony – zupełnie jak ja. Jego spojrzenie mówiło wszystko, przeszywał mnie nim od stóp po czubek głowy, a mi to wcale nie przeszkadzało. Czułam się podziwiana i adorowana. I musiałam przyznać, że to szalenie miłe!
- Wow, wow, wow! – zdołał wykrztusić z nie udawanym entuzjazmem. – Asia, to ty?
- Tak – odparłam z uśmiechem.
- Wyglądasz… oszałamiająco! Dla kogo się tak wystroiłaś?
- Dla Cristiano! – wtrąciła się Irma.
Cholerka! Nie chciałam, aby Gonzalo się o tym dowiedział. Nie mówiłam mu o tej rzekomej randce, ponieważ wiele razy mnie przestrzegał przed Gwiazdorem. Nie podobało mu się to w jaki sposób traktuje mnie Cris, jak przedmiotowo czasami do mnie podchodzi. W ogóle nie pochwalał wielu jego zachowań – nie tylko w stosunku do kobiet, ale i świata.
Jego mina wyraźnie zrzedła. Zapewne spodziewał się każdego nazwiska, ale nie Ronaldo.
- Z Cristiano? To zapewne będziesz się dobrze bawić. On potrafi zaopiekować się dziewczyną.
- Nie mów tak – powiedziałam. – To zwykła kolacja.
- U niego tak to się zazwyczaj zaczyna. Kolacja, przejażdżka drogim samochodem, zwiedzanie domu i jego sypialni… Uważaj na siebie.
- Naprawdę myślisz, że jestem do tego zdolna?
- No nie wiem… Skoro się z nim umówiłaś to w jakimś konkretnym celu, nie? No, ale nic, nie moja to sprawa. Baw się dobrze. Na razie – rzekł, wychodząc z domu z trzaskiem.
Spojrzałam na dziewczyny i zrobiło mi się tak cholernie głupio.

Usiadłam przy stoliku nakrytym drogą zastawą i palącymi się świecami. Czekałam na Crisa, który spóźniał się od dobrych dziesięciu minut. Jednak nie bardzo mnie to obchodziło. Myślami byłam przy Gonzalo. Chyba do końca życia nie zapomnę jego wyrazu twarzy, jego oczu. Nigdy w życiu tak nikogo nie zawiodłam… Ciężko było mi się z tym pogodzić. Cierpiałam do tego stopnia, że nawet nie zauważyłam kiedy pojawił się Cristiano.
- Cześć, sorry za spóźnienie, ale sama rozumiesz. To – powiedział, wskazując na swoją twarz – nie wyszykuje się samo.
- Jasne, nie ma problemu – odparłam. Nie miałam już siły na kłótnie i wszelkiego rodzaju sprzeczki, chociaż jego zachowanie nie podobało mi się. To on powinien na mnie czekać, a nie na odwrót.
- Zamówiłaś już coś?
- Nie, czekałam na ciebie.
- To do dzieła – rzekł, chwytając za menu.
Kolacja była całkiem miła. Cristiano starał się zabawiać mnie rozmową, opowiadał historie związane z piłką nożną (jakby mnie to w ogóle interesowało!) i te związane ze swoim życiem. Ale zamiast mówić o swoim dzieciństwie, dorastaniu, emocjach przy wygrywaniu i tym podobnych sprawach, to gadał o paparazzi, skandalach, byłych dziewczynach… Aż zaczęłam się zastanawiać, czy on naprawdę jest taki pusty? Zwykle to dziewczyny się tak zachowują – rozmawiają o kosmetykach, fryzurach, imprezach i chłopakach, a tymczasem Cris był całkiem do nich podobny. To niewiarygodne!
- Musiałem uciekać tylnimi drzwiami – zaśmiał się. – Asia, a co ty taka nieobecna jesteś?
- Przepraszam cię, ale nie czuję się najlepiej. To kiepski dzień na kolację.
- Coś się stało? Mogę ci jakoś pomóc?
- Chyba zawiodłam przyjaciela. Niby nie powinien się wtrącać w moje życie, ale bardzo zależy mi na jego opinii. A dzisiaj chyba podjęłam złą decyzję.
- Da się to jakoś naprawić?
- Mam nadzieję.
- To co się martwisz?! Pogadacie sobie i pozamiatane – zaśmiał się.
Muszę przyznać, że trochę mnie to pocieszyło. Dobrą wiadomością na pewno był fakt, że Gonzalo to mega sympatyczny człowiek, który nie jest konfliktowy. Jemu zapewne również będzie zależeć na zażegnaniu naszego „konfliktu”, dlatego byłam dobrej myśli. Zapomniałam o nim i spotkaniu w domu, a skupiłam się na kolacji. Zgodziłam się na spotkanie z Crisem, więc powinnam poświęcić mu sto procent swojej uwagi.
Zrobiłam to i od razu wszystko wydało mi się przyjemniejsze. Rozmowa z Cristiano zeszła na piłkę nożną, ale tym razem zadawałam dużo pytań, aby poznać jego uczucia towarzyszące podczas strzelenia bramki, wygrania jakiegoś ważnego pucharu, pokonania największego wroga… Odpowiadał mi z wielką pasją i zaangażowaniem, udzielał wyczerpujących odpowiedzi dzięki czemu udało mi się wczuć w piłkarski klimat. Zaprosił mnie nawet na mecz. Z miejsca przyjęłam zaproszenie, bo to dla mnie nowość. Wydawało mi się, że nie odnajdę się na pełnym od ludzi stadionie, ale spróbować nie zaszkodzi. Odkąd jestem w Madrycie co rusz próbuję całkiem nowych dla mnie rzeczy, więc jeden mecz mnie nie zabije, a na pewno wzmocni.
- Mamy szczęście – powiedział Cristiano, kiedy opuszczaliśmy restaurację. – Nikt mnie nie śledził. Mamy spokojny wieczór. To co, jedziemy do mnie? Pokażę ci kolekcję swoich trofeów. Całkiem sporo tego mam.
U niego tak to się zazwyczaj zaczyna. Kolacja, przejażdżka drogim samochodem, zwiedzanie domu i jego sypialni… Uważaj na siebie.
Przypomniały mi się słowa Gonzalo. Miał rację. Od kolacji się wszystko zaczyna, a potem leci jak z górki…
- Nie, chcę wrócić do domu – odpowiedziałam z uśmiechem, nie chcąc zranić jego uczuć. – Jutro rano idę do szkoły.
- Ah tak! Zapomniałem, że ciągle się uczysz. To musi być strasznie wkurzające.
- Wręcz przeciwnie! Bardzo to lubię.
- Nie rozumiem cię.
- Na szczęście nie musisz.
- Dobra, choć odwiozę cię do domu.
Pod kampusem byliśmy już kilka minut później. Trudno było się pożegnać po tak przyjemnym wieczorze, ale nic nie trwa wiecznie. Cris odprowadził mnie pod same drzwi mieszkania.
- Zaprosiłabym cię do środka, ale jest już bardzo późno – powiedziałam, opierając się o drzwi wejściowe.
- Jasne. Ja też spadam do domu, bo Junior tęskni, a poza tym mam jutro trening. Mam nadzieję, że mogę liczyć na twój doping w sobotnim meczu?
- Postaram się.
- A wiesz co właśnie sobie uświadomiłem? Że nie powiedziałem ci jak rewelacyjnie dzisiaj wyglądasz. Miałbym niemałe problemy z rozpoznaniem cię na ulicy w zwykły dzień. Kapitalna metamorfoza!
- To tylko na dzisiejszy wieczór. Nie przepadam za takim lookiem.
- Pasuje ci – powiedział, odgarniając niesforny pukiel moich loków z twarzy.
Znów zbliża się ten moment! Znów mnie pocałuje! A ja znów tego pragnę!
Cristiano delikatnie przyłożył swoje usta do moich warg i złożył na nich subtelny pocałunek. Z czasem stał się coraz bardziej nachalny i namiętny. Nasze języki złączyły się w dzikim tańcu, a ja czułam, że latam! Dosłownie!
- Musimy to powtórzyć – wyszeptał mi do ucha, delikatnie gładząc moją talię. – Dobranoc.
- Dobranoc, Cris.
Stałam tam jeszcze przez chwilę, aby opanować skołatane serce. Biło jak szalone! Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który cisnął się na moje usta.
Weszłam do mieszkania, a tam czekały już na mnie współlokatorki z wyczekującymi minami. Nie mogły doczekać się mojego powrotu i mojej relacji z randki. Weszłam, zatrzasnęłam drzwi i oparłam się o nie. Przez chwilę spoglądałam na Klaudię i Irmę, poczym bez ogródek wycedziłam:
- Całowałam się! – Na to wszystkie trzy wpadłyśmy sobie w ramiona z dzikim piskiem.

Przez kolejne dni byłam bardzo rozkojarzona. Głównie przez Cristiano, który bardzo często mnie odwiedzał. Zazwyczaj spotykaliśmy się w moim mieszkaniu, aby uniknąć wścibskich dziennikarzy i niepotrzebnych skandali. Prawie codziennie się u mnie pojawiał: na obiad, kolację, na film bądź pogawędkę. Często przyprowadzał Juniora, z którym złapałam świetny kontakt.
Muszę przyznać, że bardzo się poprawił. Nie był już tym samym, zadufanym w sobie Gwiazdorem. Słuchał co do niego mówię, pomagał mi w kuchni i przy sprzątaniu, nie panoszył się, nie przechwalał. Zdziwiła mnie ta nagła przemiana, ale skoro aż tak na niego wpłynęłam, to nie pozostaje nic innego jak się cieszyć. Przynajmniej mam dobry uczynek na swoim koncie.
Jeśli chodzi o Gonzalo, to on także się zmienił. Wybaczył mi spotkania z Crisem, ale nie akceptował ich. Powtarzał, abym uważała, bo Cristiano to nie chłopak dla mnie. Też tak uważałam, że strasznie mnie kręcił, więc idąc za radą Klaudii, starałam się, aby coś z tego wyszło. A Irina? No cóż… Złamałam swoją żelazną zasadę. Rosjanka przebywała obecnie w Nowym Jorku, gdzie mieszkała i ze swoim narzeczonym kontaktowała się tylko telefonicznie.
- Wróciłam! – krzyknęłam, wchodząc do domu.
Odpowiedziała mi głucha cisza. Zdziwiłam się, bo współlokatorki zapowiedziały, że przygotują obiad i zjemy dziś razem. Weszłam w głąb mieszkania, do kuchni, i od razu w oczy rzuciła mi się mała karteczka leżąca na stole.
Asiu, zmiana planów. Idziemy z Irmą na podwójną randkę z Angelem i Karimem. Przepraszamy, że nie przygotowałyśmy obiadu. Poradzisz sobie. Całuski!”.
No tak, czy to kogokolwiek jeszcze dziwi? Mnie powoli przestaje.
Przebrałam się w luźne ubranie i zabrałam się za gotowanie. Byłam potwornie głodna, a zaraz musiałam wychodzić do biblioteki.
Obierają marchewkę usłyszałam dzwonek mojego telefonu komórkowego. Na wyświetlaczu pokazał się numer z Polski. Ucieszyłam się, że ponownie usłyszę głos taty.
- Cześć, tatku! Co u ciebie słychać? Jak się czujesz?
- Asia? Tutaj Zosia.
- O, dzień dobry, pani Zosiu. Co słychać?
- Asiu, mam dla ciebie złą wiadomość. Tata gorzej się poczuł i jest w szpitalu. Nie chciałam cię denerwować, ale lekarze bezradnie rozkładając ręce.
- Proszę? – zapiszczałam ze łzami w oczach. – Ale jak to?
- Wojtek nie chcę, abyś przyjeżdżała i rezygnowała z nauki, ale moim zdaniem powinnaś tutaj być.
- Jasne, przyjadę najbliższym samolotem. Już jadę! – krzyknęłam i rzuciłam słuchawką.
Miałam ochotę usiąść i zapłakać się na śmierć. Nie wyobrażałam sobie tego, że mojego taty może zabraknąć. Każdego, ale nie jego. Nie przeżyłabym takiej straty. Tata był dla mnie wszystkim.
Zebrałam się w sobie i od razu zaczęłam pakować walizkę. W międzyczasie zabukowałam samolot na jutrzejszy ranek. Nie miałam wiele czasu. Wszystko przestało się liczyć: szkoła, praca, wolontariat… Musiałam jechać do Polski, do taty, który teraz bardzo mnie potrzebował.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Pośpiesznie je otworzyłam, nawet nie zauważając, że po drugiej stronie stoi rozweselony Cris. Rozmazana i zapłakana spojrzałam na niego tak, że mina mu natychmiast zrzedła.
- Asia, co się stało?
- Jadę do Polski… Mój tata… Mój tata umiera – wycedziłam, zanosząc się płaczem i znajdując ukojenie w jego umięśnionych ramionach.
Piłkarz zaprowadził mnie do kuchni, posadził na krześle i podał szklankę wody. Poprosił, abym na spokojnie mu wszystko opowiedziała. Tak też zrobiłam. Słuchał mnie z ogromnym poruszeniem, współczuł mi, bo sam wychowywał się bez ojca i wie, co znaczy utrata najbliższych. Starał się mnie pocieszyć, ale to nie było łatwe zadanie.
- Nie martw się, Asiu – powiedział, głaskając mnie po ramieniu. – Dam ci pieniądze na tą operację.
- Co? Nie… Nie, nie mogę ich przyjąć, bo w życiu się nie wypłacę. Pragnę, aby mój tata był zdrowy, ale ja nie będę w stanie oddać ci tych pieniędzy.
- Nie przejmuj się, kochanie. To prezent. Nie musisz mi ich oddawać. Ja mam mnóstwo pieniędzy i nawet nie zauważę tego, że z mojego konta zniknęło pięćdziesiąt tysięcy. Chcę ci dać te pieniądze. Pozwól sobie pomóc.
- Ale Cris… - Chłopak przyłożył mi palec do ust, aby mnie uciszyć. Nie chciał słuchać mojego zrzędzenia. Uparł się. A jak Cris się na coś upierał to zawsze wywiązywał się ze swoich postanowień.
- Idę do banku wypłacić kasę. Wrócę za godzinkę, okay? A ty się nie martw i przestań płakać. 

***
 Przechodzę na blogspot, bo mam już tego serdecznie dosyć! Onet robi sobie jakieś jaja z nas! 
Przepraszam za szablon - mizerny. Postaram się w najbliższym czasie nad tym popracować. 
P.S. Zapraszam na mojego głównego bloga, gdzie publikuję notki "ode mnie" :)

23 komentarze:

  1. Dziwny mężczyzna w czarnym kapeluszu właśnie spogląda na nierówną drogę. Młoda panna zbiera kwiaty, co chwilę spoglądając ku drzewom, jakby obawiała się potwora. Chłopiec, znany z książek, niepewnie porusza się wśród nieznajomych, którzy dziwnie na niego patrzą. Biała zjawa przemyka między drzewami, planując koszmarną noc. Para kochanków chowa się przed nadchodzącym deszczem, zapominając o całym świecie. Niezdarna, rudowłosa dziewczyna znowu wylewa mleko na niemiłego sąsiada. Coś cuchnie, gdzieś niedaleko został zamordowany mężczyzna - mnóstwo czasu minęło od jego śmierci.
    Wszystko jest możliwe, wystarczy opowieść.
    www.NaszaPisarnia.ugu.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. O to dobrze,że Cris się zmienił.Martwi tylko choroba taty Asi...Danusia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Współczuję asi;(mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze
    ~celu$ka

    OdpowiedzUsuń
  4. Asia nie zakochuj się w Ronaldo ja cię proszę, nie zakochuj się w nim. On tylko gra. Udaje takiego, A tak na prawdę myśli tylko o jednym. Nie ufam Ronaldo i raczej mu nie zaufam. Jest świetnym aktorem jak widać. Niech ona posłucha Gonzalo, i niech uważa, nasz Gonzalo poczuł się zazdrosny :D Oj czyżby zaczęło mu zależeć na Asi?:D Może będzie dwóch panów którzy o nią zawalczą.
    Mam nadzieję, że z panem Wojtkiem będzie dobrze.
    A Cris po raz kolejny wykorzysta cierpienie człowieka..

    OdpowiedzUsuń
  5. Cris żeby się tak zmienił? Na pewno coś od niej chcę na pewno. Szkoda mi taty Asi i mam nadzieję że wróci z powrotem, musi wrócić!!

    OdpowiedzUsuń
  6. fajne opowieści piszesz ozilla.DASZ MI KILKA WZKAZÓWEK JAK NAPISAĆ DOBRĄ OPOWIEŚĆ.Z GÓRY DZIĘKUJĘ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czuję się godna, aby udzielać Ci takich wskazówek, ale najważniejsze to chyba dobry pomysł i ciekawi bohaterowie. :)

      Usuń
  7. hejka, na twoje opowiadanko trafiłam z jednego z blogów, które obserwuję, zapraszam do siebie http://zlotkoiorzelek.blogspot.com/ http://miloscczyrozsadek.blogspot.com/ , a twoje ndarobie w wolnej chwili. a mój nr gg 8813572 pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Ronaldo się zmienił, ale czy jest to zmiana na długo? Nie sądzę, bo tacy ludzie już takimi pozostają. Współczuje jej, bo utrata ojca będzie na pewno bardzo boleć, ale skoro Cristiano chce jej dać pieniądze, to niech bierze :) Czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  9. naprawdę kocham te wszyskie historie.Madryckie szaleństwo i Gwiazdor i ja.Ostatnio zainteresowało mnie opowiadanie Europejska Gra.
    Ale wrócę do tej historii.Mam nadzieję,żę Cris się zmieni,ale myślę że Gonzalo ją kocha :)
    P.S. Mam prośbę. Napiszesz opowiadanie z Mesutem Oezilem. Jeszcze jedno,bo w MADRYCKIM SZALEŃSTWIE jest taki inny.A mnie on kojarzy się z kimś romantycznym :):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam Ozila, więc na pewno nie zaprzestanę pisania o nim :) Postaram się o kolejne opowiadanie, ale najpierw muszę wymyślić całą historię, wątki główne i poboczne, no i bohaterów :) Ale nie bój się. Ozil zawsze będzie u mnie aktywny :)

      Usuń
  10. Miała pecha, że Gonzalo przyszedł akurat, gdy wychodziła na tą randkę. Cóż, byłby dla niej zdecydowanie lepszym chłopakiem nić Cris, ale przynajmniej się przyjaźnią, to i tak już dużo. Co do Cristiano... sama nie wiem. Stara się. Widać to, ale boję się, że to tylko gra, udawanie, żeby ją uwieść, a potem zostawić. Mam jednak nadzieję, że się mylę. Nie zabijesz taty Asi, prawda? On przeżyje... musi. Oby pieniądze Crisa i ta operacja nie okazały się bezskuteczne.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dlaczego mi się wydaje, że Asia jest dla Gonzalo kimś więcej niż przyjaciółką?.. A co do Crisa, to dziwne, żeby się w tak szybko zmienił. Mam nadzieję, że tata Asi wyzdrowieje ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Gonzalo chyba po prostu jest zazdrosny, ale mogę się mylić. ;> Co do Crisa, może momentami może wydawać się trochę pusty, ale jednak pokazał, że ma dobre serce, przekazując Asi tyle pieniędzy na operację ojca, który przecież jest dla niej wszystkim! Naprawdę ładny gest. ;)
    Pozdrawiam. ;** [http://rok-w-raju.blogspot.com] lub [http://rok-w-raju.blog.onet.pl] :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam wrażenie, że Gonazalo jest zazdrosny. To wspaniały gest ze strony Cristiano, że chce pomóc Asi.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie wiem, ja chyba na prawdę nie lubię Cristiano. Czego nie zrobi ja się krzywię. Nawet przy tej sytuacji, gdy zaoferował, że zapłaci za leczenie ojca Asi miałam wrażenie, że jest aż nazbyt pewny siebie, a to, co robi pod wpływem chwili nie zawsze może się dla niego skończyć dobrze. Pomimo faktu, że na prawdę lubię to opowiadanie, do Ronaldo, nawet w twoim wydaniu, zdaje się nie jestem w stanie się przekonać. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Cristiano dobrze się zachował ;) mam mieszane uczucia, bo chociaż w opowiadaniu jest napisane, że dobrze się dogadują i wszystko jest ok, to nie daje mi spokoju myśl, że Asia będzie z Gonzalo... :D Jednak wolę Crisa i tego się trzymam ;) czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Odcinek przełomowy, nie powiem. Jakkolwiek bardzo kocham Real, takkolwiek przy tym nie lubię osoby Ronaldo. Coś jest na rzeczy, ale myślę, że nie zakochał się w niej stuprocentowo. Natomiast Gonzalo... Proszę, posłuchaj czytelniczek i zakończ to tak, aby Igła i Asia byli razem. Nie przeżyję innego zakończenia.

    OdpowiedzUsuń
  17. Powiedz, że tata Asi będzie żył! Nie przeżyję niczego innego :( Obawiałam się tego, że z czasem może nadejść taka wiadomość i niestety nadeszła...Oby wszystko dobrze się skończyło! Zaimponowało mi zachowanie Cristiano, kiedy zjawił się w mieszkaniu dziewczyn i zastał zapłakaną Asię, naprawdę...On się zmienia pod jej wpływem i mam nadzieję, że to nie jest zwykła maska tylko prawdziwa przemiana ;) Fajnie, że to spotkanie się udało ;) I Asia...prawdziwa przemiana ^^ Gonzalo nie zareagował zbyt optymistycznie, ale mam nadzieję, że to jakoś nie wpłynie na ich piękną przyjaźń.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten dobroduszny gest ze strony Crisa nie wydał mi się prawdziwy. Bardzo ładnie z jego strony, że chce pomóc Asi, ale... dla mnie jest to trochę fałszywe. Przecież wiadomo, że myśli tylko o jednym i ta zmniana charakteru i sposobu bycia jest chwilowa. Szkoda, że wybrał taką fajną dziewczynę jak Asia.
    P.S Współczuję Gonzalo. Wydaje mi się, że czuje do Asi coś więcej. Czekam na dalszą część! : ))

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziwna ta jego przemiana. Mam nadzieję, że pomiędzy Asią a Gonzalo coś zaiskrzy:* Czekam na następny rodział:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Od początku opowiadania spodziewałam się tej chwili, kiedy Cris wspomoże tatę Asi. Rozdział mi się podobał, choć mam wrażenie, że dziewczyna zbyt szybko uległa Gwiazdorowi, ale w końcu ona też ma prawo do miłości. A Gonzalo...? Chyba jest zazdrosny o przyjaciółkę :) Pozdrawiam serdecznie i czekam na ciąg dalszy :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Już wcześniej przeczytałam wszystko, ale dopiero teraz pisze, bo wtedy byłam na wakacjach i używałam telefonu. To prawie jak narkotyk wiesz?

    [jo-mayte.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń