13. Ja też mam klasę, i to wysoką, ale w samochodzie.

   Rosyjska piękność o imieniu Irina pojawiła się w moim domu. Wyglądała jak milion dolarów – drogie ubranie, złota biżuteria, eleganckie dodatki… Przy niej byłam niczym uboga krewna z Syberii.
W zasadzie to mogłam się spodziewać jej wizyty. Moje zdjęcia obiegły cały świat – Polskę również, ale ubłagałam Aleksandra, aby trzymał gazety z dala od taty i pani Zosi. Miałam wobec niego wielki długo wdzięczności. Wizyta Iriny nie powinna mnie więc dziwić, ale ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu tak właśnie było.
- Mogę wejść? – zapytała stanowczo, nie czekając na moją odpowiedzieć.
Od razu weszła do środka i udała się do kuchni. Rozejrzała się po niej, a swoją zdegustowaną miną jasno dała mi do zrozumienia, że nie podoba jej się moje mieszkanie. Jej problem, bo ja jestem akurat bardzo zadowolona.
- Chyba musimy pogadać – powiedziała, nie znoszącym sprzeciwu tonem. – Mogę? – zapytała, wskazując na krzesło.
- Proszę.
- Hm… Od czego by tu zacząć… Ah tak! Umawiasz się z moim facetem!
- Nie, nieprawda. Nie umawiam się z Cristiano.
- A to? – zapytała, rzucając na stół czasopismo z moimi nieszczęsnymi zdjęciami. – Ostrzegałam cię, prawda? Dlaczego nie przyjęłaś moich dobrych rad? Przecież mówiłam, że on cię wykorzysta i skrzywdzi.
- Tak, wiem.
- Omamił cię. Owinął wokół palca i mógł zrobić z tobą wszystko. Cristiano potrzebuje silnej i zdecydowanej kobiety, a nie takiej delikatnej dziewczynki jak ty. Jakbyś mnie posłuchała to oszczędziłabyś awantur, i sobie, i mnie.
- Nie chciałam. Naprawdę.
- Mam pokojowe zamiary, ale musisz być ze mną szczera. Nie lubię jak ktoś dobiera się do mojego Crisa, ale z jakiegoś powodu nie wydajesz mi się wielkim zagrożeniem. Co zaszło?
Pokojowe zamiary, a mówiła takim tonem jakby zaraz miała wytoczyć przeciwko mnie największe działo. Postanowiłam, że jej o wszystkim opowiem, bo chciałam oświecić ją, jakim parszywcem jest Cristiano. Nie sądziłam, że to w jakiś sposób ją zniechęci do tej gnidy, bo w końcu obydwoje są siebie warci, ale spróbować nie zaszkodzi. Nie spotkałam jeszcze żadnej kobiety, która pozwoliłaby siebie tak traktować, więc może i Irina ma trochę oleju w głowie.
- Cały Cris – powiedziała, kiedy skończyłam swoją opowieść. – Mam dla ciebie kolejną dobrą radę, ale tym razem jej posłuchaj, jeśli nie chcesz mieć większych kłopotów. Na twoim miejscu oddałabym mu tą kasę, bo w przeciwnym razie on nie da ci spokoju.
- Ale ja nie mam tylu pieniędzy. Skąd mam je wziąć? A poza tym od tej pamiętnej kolacji, Cris nie odezwał się do mnie ani słowem. Myślałam, że odpuścił.
- On nigdy nie odpuszcza. Znajdź pieniądze albo się z nim prześpij. To jedyny sposób, aby się od niego odczepić.
- Słucham? Jesteś jego narzeczoną i mówisz mi, że mam uprawiać seks z twoim facetem?
- Nie lubię, kiedy sypia z ladacznicami, dziwkami i tymi wszystkimi „hotkami”, ale ciebie jakoś zdzierżę, bo wiem, że jesteś niegroźna. Mamy luźny związek z Crisem, nie przywiązujemy uwagi do wierności. Umówiliśmy się, że do czasu ślubu możemy umawiać się z innymi, ale nie ma mowy o seksie. Jak widać on nie wziął sobie tego do serca, bo robi co chce. Dzisiaj sobie z nim porozmawiam – powiedziała, przegryzając słone paluszki, które stały na stole.
- Nie pójdę z nim do łóżka, nie ma mowy. Nie chcę go znać. Ale pieniędzy też mu nie oddam, bo ich nie mam! – Załamałam się. Czy naprawdę znajdowałam się w kropce? Wóz albo przewóz? Nie mam pieniędzy, więc nie mam innego wyjścia. To nie do wiary, że będę musiała zrobić to z kimś takim jak Cris. Miałam ochotę płakać, ale wstrzymałam się, bo nie chciałam tego robić przy Irinie.
- To masz problem – powiedziała. – On nie da ci spokoju dopóki nie dopnie swego.
- A nie możesz na niego jakoś wpłynąć? – zapytałam z nadzieją w głosie.
- Ja? – zaśmiała się siarczyście. – A z jakiej racji? Sama nawarzyłaś sobie tego piwa, to je teraz pij. Ja cię ostrzegałam zawczasu, ale postanowiłaś zignorować moje rady. Tak to się kończy jak nie słucha się mądrzejszych i bardziej doświadczonych od siebie.
- Ale Irina… Pomóż mi, proszę cię.
- Nie ośmieszaj się, dziewczyno. I nie płaszcz się przede mną, bo to ci nic nie da. Wyznaję zasadę: umiesz liczyć, licz na siebie. Sama musisz sobie poradzić. Ja już ci powiedziałam, co powinnaś zrobić, aby mieć spokój.
Modelka wstała i poprawiła ubranie oraz fryzurę.
- Załatw tą sprawę szybko, bo nie chcę, abyś się kręciła koło Crisa. Niebawem bierzemy ślub i jestem już zmęczona tym ciągłym temperowaniem tych wszystkich dziewuch. Podróże ze Stanów są długie i cholernie męczące. A przecież ja nie leżę do góry brzuchem na kanapie, tylko pracuję. Nie mam czasu na ciągłe wizyty w Madrycie.
- Jestem bezradna. Nie mogę nic zrobić.
- Musisz – powiedziała. – Następnym razem jak tu przyjadę, to nie chcę cię widzieć, jasne? To trzymaj się. Pa!
Irina wyszła, trzaskając drzwiami. Przez kilka sekund stałam w bezruchu i wpatrywałam się w miejsce, gdzie przed chwilą stała rosyjska modelka. W głowie dudniły mi wszystkie jej słowa. Znajdowałam się w martwym punkcie.

Nie powiedziałam dziewczynom o wizycie niespodziewanego gościa. Znów wpadłyby na jakiś plan, z którego później trudno byłoby mi się wytłumaczyć. Nie chciałam kusić losu, dlatego milczałam i próbowałam znaleźć wyjście. Ale nigdy nie byłam dobra w szukaniu rozwiązań – dlatego też matematyka była moją szkolną zmorą.
Niestety można ze mnie czytać niczym z otwartej księgi. Gonzalo od razu się połapał, że coś jest nie tak. Pytał, lecz ja unikałam odpowiedzi. Po co miałam obarczać go swoimi problemami? Irina miała rację – sama naważyłam piwa, więc sama muszę je wypić.
- Ewidentnie coś cię trapi… - powiedział, upijając łyk coli.
Siedzieliśmy w kawiarni, pod dużym parasolem osłaniającym nas przed wiatrem i słońcem. Zima powoli dobiegała końca i pogoda w Madrycie z każdym dniem była coraz ładniejsza. Cieszyło mnie to, bowiem miałam już dość tych swetrów i cienkich kurtek. Chciałam wreszcie założył sukienkę, podkoszulek i okulary przeciwsłoneczne. A najlepiej to wyjechałabym do Polski, aby odpocząć od tego wszystkiego. Wydaje się, że niepotrzebnie wracałam do Hiszpanii. Mogłam zostać z tatą i wówczas ominęłoby mnie to całe szaleństwo. Ale kto by się spodziewał…
- Wiesz, że możesz mi o wszystkim opowiedzieć.
- Tak. Ty mi również.
- Znowu zaczynasz?
- Bo ja tobie o wszystkim opowiadam, a ty mi nie chcesz. Nie ufasz mi?
- Nie w tym rzecz. Ja po prostu sobie ze wszystkim radzę, bo to przeszłość i nie wracam do niej. A ty masz kłopoty tu i teraz, i chciałbym ci jakoś pomóc.
- Nie możesz.
- Dlaczego?
- Bo odwiedziła mnie Irina.
- Co?
- Ona mnie nienawidzi, chociaż zgrywa coś zupełnie innego. Wiesz co mi powiedziała? Żebym oddała kasę Crisowi albo spełniła jego żądanie, bo inaczej on nie da mi spokoju. A wiesz, co w tym jest najgorsze? Że będę musiała pójść z nim do łóżka, bo nie mam pięćdziesięciu tysięcy euro. – Schowałam twarz w dłonie i uroniłam łzę.
- Ale ja mam – powiedział.
- Nawet o tym nie myśl. Nie przyjmę od ciebie tyle kasy. To nie rozwiąże moich problemów, bo nie będę w stanie ci ich oddać.
- Ale chyba lepiej żebyś wisiała kasę mnie niż Crisowi, który w każdej chwili może cię wykorzystać.
- Pipita, nie mogę. Boże, po cholerę ja wypełniałam ten wniosek na uczelnię! Dlaczego tak mnie pokarano?! Co zrobiłam źle?! No co?
- Nic. Zajmę się tą sprawą. Zapłacę za ciebie.
- Nie, proszę cię.
- Nie rozumiem. Wolisz użerać się z Crisem, niż ze mną? – zapytał z szarmanckim uśmieszkiem.
Rozbawił mnie. Zaśmiałam się i posłałam mu serdeczny uśmiech. Pokręciłam głową z niedowierzaniem, że spotkałam na swojej drodze takiego złotego człowieka. Musiałam się zgodzić, bo Gonzalo miał rację.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. Załatwimy to jutro.
Nazajutrz umówiłam się z Gonzalo pod ośrodkiem treningowym jego drużyny. Umówiliśmy się, że dzisiaj ostatecznie załatwimy sprawę z Cristiano. W końcu będę miała święty spokój! Marzyłam o tym od tak dawna i teraz wreszcie mój sen się ziści.
Podjechałam taksówkę pod duży kompleks sportowy. Podziękowałam kierowcy i usiadłam na ławce przed wejściem do Valdebebas. Po chwili z środka zaczęli wychodzić wysocy, dobrze zbudowani mężczyźni rozmawiający po hiszpańsku, niemiecku czy francusku… Co jeden to przystojniejszy, bardziej umięśniony, czarujący. Jak to się mówi: do wyboru do koloru. Niejedna kobieta dostałaby zawrotu głowy na ten widok.
Aż wreszcie z środka wyszedł Gonzalo w towarzystwie Angela, chłopaka Irmy. Przywitali się ze mną buziakami i usiedli obok, aby zaczekać na Crisa. Pipita wydawał się być wyluzowany i zrelaksowany. Opowiedział mi o treningu i o pochwałach, które dzisiaj dostał od trenera. Musiałam wreszcie znaleźć czas, aby wybrać się na mecz. Jeszcze nigdy nie widziałam go na żywo w akcji, a byłam w Madrycie już tyle miesięcy.
Wreszcie pojawił się Cris w towarzystwie Karima, którego szybko spławił. Uśmiechnął się na mój widok i podszedł do ławki, na której siedziałam wraz z dwoma Argentyńczykami. Zachowywał się jakby zupełnie nic się nie stało.
- Cześć – powiedział, chcąc mnie pocałować, ale w porę się odsunęłam. – Ej, co ty?
- Jeszcze pytasz? – wtrącił się Gonzalo. – Trzymaj, masz tu swoją kasę, którą winna ci jest Asia. Teraz możesz dać jej święty spokój.
- Co? – zapytał, zaglądając do koperty, którą dostał od Pipity. – Wzięłaś od niego kasę, aby oddać ją mnie? Sprytne posunięcie – zaśmiał się. – Niemożliwe, że robisz wszystko, aby się ode mnie odsunąć. Naprawdę jesteś dziewczyną? – zarechotał, a mi zrobiło się niedobrze.
- Słuchaj Cris, sprawy między wami są rozstrzygnięte, więc skończmy z tym. Odczep się od niej.
- A co ty taki bohaterski się stałeś, Pipa? Aaaa! Już wiem! – zarechotał. – Spotykałaś się z nami w tym samym czasie, nie? Z jednym mi nie wyjdzie, to drugi będzie w zapasie. Nieźle! Muszę ci tylko powiedzieć, że Pipita nie ma tego, co ja.
- Ma coś o wiele cenniejszego niż twoje pieniądze, samochody i drogie sprzęty. On ma klasę.
- Ja też mam klasę, i to wysoką, ale w samochodzie – zaśmiał się. – Ja tam wiem swoje. Nieźle to sobie wymyśliłaś. Sądziłem, że jesteś inna, ale dostałem potwierdzenie, że jesteś taka sama jak wszystkie. Szkoda było marnować sobie na ciebie czas.
- No nie! – wrzasnął Gonzalo i rzucił się z pięściami na Crisa.
Obydwaj upadli na ziemię, szamotali się ze sobą, bili i krzyczeli. Zapanował ogromny chaos! Ja wpadłam w panikę, również zaczęłam krzyczeć i prosić ich, aby przestali. Angel próbował ich rozdzielić, ale był takiej skromnej budowy, że nie zdołał odsunąć od siebie tych dwóch gladiatorów. Biedaczek sam niechcący oberwał od Gonzalo.
Narobiłam hałasu i z ośrodka szkoleniowego wybiegli jacyś ludzie, którym udało się rozdzielić tych wariatów. Trzymali jednego i drugiego w kleszczach, nie pozwalając im na wyrwanie się. Patrzyłam, to na jednego, to na drugiego, i nie mogłam uwierzyć, że zachowują się jak dzieci. Mieli podrapane twarze, strużki krwi ciepły im z warg i łuków brwiowych. Dmuchali, charczeli i wpatrywali się w siebie wilkiem.
- Nienormalny jesteś! Co ty do cholery odpierdalasz, Pipa! Na kumpla się rzucasz?!
- Wkurzasz mnie!
- I z wzajemnością! Kto to widział, aby faceci bili się o laskę. Weź się opanuj.
- Sam mnie sprowokowałeś. Masz ją przeprosić.
- Przeprosić? – prychnął. – A za co? To chyba ona powinna mnie przeprosić. Rozkochała mnie w sobie, zrobiła nadzieję, a potem daje mi kosza?
- Słucham? – zbulwersowałam się. Ja dałam mu nadzieję? Było odwrotnie. To on za mną łaził, dzwonił, przysyłał prezenty… Ja się wzbraniałam tak długo jak mogłam. – Gonzalo, to nie ma sensu. Wracajmy do domu.
- Tak, wracaj sobie, wracaj! Obym cię więcej na oczy nie widział! – krzyknął Cris.
Korzystając z okazji, że Gwiazdor ciągle jest przytrzymywany przez jedno z mężczyzn z ośrodka, podeszłam do niego i patrząc mu prosto w oczy, powiedziałam:
- Jesteś najgorszym człowiekiem jakiego w życiu spotkałam. Brzydzę się tobą. – I na koniec wymierzyłam mu siarczystego policzka. Ciskał we mnie piorunami ze swojego spojrzenia, ale nie zrobiło to na mnie wrażenia. Wówczas, kiedy wiedziałam, że mam go z głowy, to czułam w sobie moc. Głównie dzięki bohaterskiej postawie Gonzalo.
- Moja dziewczynka! – krzyknął Gonzalo, wyswobadzając się z żelaznego uścisku Angela. Podszedł do mnie i pocałował w skroń. – Wracajmy do domu.
- Bardzo ci dziękuję – powiedziałam, kiedy szliśmy w stronę jego samochodu. – Nikt nie zrobił dla mnie tyle dobrego, co ty.
- Możesz nazywać mnie swoim bohaterem – zażartował.
- Dobrze, mój ty bohaterze.

__________
Piszecie mi tyle cudownych komentarzy, tak dużo budujących i motywujących słów, że aż się zaczynam bać, że wszystko sknocę kolejnymi rozdziałami...Mam jednak nadzieję, że tak się nie stanie.

Rozdział z dedykacją dla Natalii, która zmusza mnie do wcześniejszego publikowania rozdziałów. Dziś się jej to udało :) Pozdrawiam!

P.S. Zastanawiam się nad kolejnymi opowiadaniami... Jeśli chcielibyście mi pomóc w wyborze zapraszam TU.

30 komentarzy:

  1. No to się pokręciło wszystko. Chłopcy się pobili o Asię, mam nadzieję, że nim wybiegną razem na boisko, wszystko sobie wyjaśnią :) Za to postać Iriny mnie zdenerwowała, choć bardziej to w jaki sposób ją kreujesz. Według mnie to równa babka i bardzo piękna. Jestem po kilku godzinach przeglądania jej zdjęć i wygląda zjawiskowo, dlatego troszkę mi nie pasuje to jaki charakter jej nadałaś, ale to już twoja fikcja, a ja i tak będę czytać. Zwykle czytam rozdziały, tylko zdarza mi się nie komentować, kiedy nie mam co powiedzieć :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także bardzo lubię Irinę, uważam, że jest spoko dziewczyną, ładną i bardzo sympatyczną. Jednak na potrzeby opowiadania musiałam wykreować ją w taki, a nie inny sposób :)

      Usuń
    2. Rozumiem, w końcu jestem kimś kto zrobił z Nagore osobę zdradzającą męża, a ona w końcu też jest dobrym człowiekiem, piękną i mądrą kobietą :)

      Usuń
    3. No właśnie, także trzeba brać pod uwagę fikcję literacką :)

      Usuń
  2. No i brawo, Gonzalo załatwił to tak, jak trzeba, dobrze że Cris od niego oberwał. Mam nadzieję, że CR7 już nie pojawi się w życiu Asi :) . Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisałam pod prologiem, ale nie widzę odzewu. (sorry, że z anonima, ale logować specjalnie mi się nie chciało, a dziś muszę) Weszłam tu przypadkowo i co widzę? Dość spore podobieństwo (i być może inspirację) moimi firmowymi już prologami. Jeśli jest inaczej - oświeć mnie. Nie jest to żaden atak, tylko pytanie i prosiłabym o odpowiedź. Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, nie zauważyłam Twojego komentarza, bo z reguły patrzę tylko na świeże posty.
      I jeszcze raz przepraszam, ale kompletnie nie mam pojęcia o czym mówisz.

      Usuń
    2. Chodzi mi o to, że po prostu zauważyłam spore podobieństwo (prolog) do stylu prologów, które sama piszę. O to mi chodzi.

      Usuń
    3. Rozumiem, rozumiem, ale ja nie znam Ciebie i nie znam Twoich blogów, i pisząc ten prolog nie miałam zielonego pojęcia, że w ten sposób mogłabym kogoś skopiować.

      Usuń
    4. Mam nadzieję, że to co piszesz, jest prawdą. Bo czego jak czego, ale kopiarstwa nie jestem w stanie zdzierżyć. Tym bardziej, że dwa lata temu byłam prekursorką takiego stylu. (może przypadkiem czytałaś na onecie, nie wiem, nie zgaduję)

      Usuń
    5. Nie, mogę Ci przysiąc, że kompletnie nie spotkałam się wcześniej z Twoją twórczością. Pisanie traktuję dość poważnie - mimo iż to zwykłe hobby, i nie posunęłabym się do kopiarstwa, którego - tak jak Ty - nie trawię.

      Usuń
    6. Mam taką nadzieję. I mam również nadzieję, że to rzeczywiście zbieg okoliczności. Dzięki, że nie zbyłaś, tylko odpowiedziałaś.

      Usuń
  4. Fajny rozdział. Na miejscu Iriny rzuciłabym Crisa, po co jej taki facet, który ugania się, za każdą nowo poznana laską? Gonzalo zachował się bardzo honorowo. Podoba mi się jego postawa i mam nadzieję że dziewczyna zrozumie iż pasują do siebie. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj ten Cristiano... Bez niego świat byłby taki nudny :) Mała bójka to nic złego, wręcz przeciwnie, czasem nawet pomaga :) Irina zadziera nosa ale w dużej mierze ma rację. W końcu zna Crisa jak mało kto...

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślałam, że gorzej przebiegnie ta cała rozmowa z Iriną. Nawet mam wrażenie, że Irina doskonale wie w jaki sposób prowadza się jej narzeczony. Odczuwam coś takiego, że Irina chce pomóc Asi, mimo że nie koniecznie z własnych funduszy.
    Jejciu, jejciu... Pipita jest taki słodki. On to jest prawdziwy przyjaciel. Dał Asi tą kasę i się o nią pobił :D No dobra... Nie o niej, ale bronił jej dobrego imienia.
    Chciałabym zobaczyć minę Ronaldo jak mu Asia przywaliła. Na serio to musiało być boskie :D
    Czekam na nowy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział ;D Z Pipity to faktycznie taki bohater ;) Dobrze, że Asia ma takiego przyjaciela ;)
    Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. najważniejsze, że Asia wreszcie uwolniła się od Crisa. nie jest mu nic winna, a po tym uderzeniu w policzek piłkarz powinien się od niej odwalić raz na zawsze! choć wątpię, by tak odpuścił. Gonzalo jest cudowny!!! nie dość, że oddał za nią kasę to jeszcze zaczął się bić z CR7 w obronie blondynki! perfekcyjny gościu! Irina chyba chciała pomóc Joasi, ale i tak jej nie lubię! czy Angel, który pojawił się w tym rozdziale, to Angel Di Maria? jeśli tak to bardzo się cieszę! mam nadzieję, że to nie pierwszy raz, gdy będę mogła wyczytać jego imię! nie pozostaje mi nic innego, jak czekanie na kolejny bardzo ciekawy rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Szczerze mówiąc spodziewałam sie konfrontacji tych dwóch panów.Ciekawe czy teraz Cris odpuści.

    OdpowiedzUsuń
  10. O mój Boże! Powiem Ci coś w sekrecie :D (jesteśmy tu przecież same! hahaha) No więc przeczytałam wczoraj wieczorem ten rozdział no i... w nocy śniła mi się kontynuacja. Czemu ja byłam jej bohaterką?! Hahah Tzn. Nie byłam Asią, ale bez kitu gadałam i kłóciłam się z samym CR7!
    No, ale!
    Moim zdaniem wykombinowałaś to bezbłędnie. No, ale jeśli Asia już zamknęła wszystkie sprawy z Crisem w kwestii kasy, to przecież nie może być to koniec prawda? Nie ma, że wszystko się skończyło i tyle. Ja wiem, że Cris tak łatwo nie odpuści i bez kitu... wiem, że między nim a Asią coś jeszcze będzie. Chore bo chore, ale taki jest Ronaldo. Jezzzzu, ale się porobiło. Jeszcze to, że Ronaldo powiedział, że go Asia w sobie rozkochała hahaha.

    Hahaha, wszyscy podsumowują, że dobrze że tak się kończy sprawa z Crisem, a ja czekam. "Niech on się jeszcze pojawia milion razy!!!" Niech ją zaczepia i podkręca atmosferę!!!! Jej!

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak dobrze, że Asia uwolniła się od tego palanta! Teraz będzie miała spokój. Cieszy mnie to, że Ona ma na kogo liczyć, bo takiego przyjaciela jak Gonzalo to ze święcą szukać. Czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Yaaay! odcinek był cudny, chociaż zdecydowanie zbyt szybko to przeczytałam. Irina? Dziwna kobita, ja nie potfariłabym się zgodzić na coś takiego. Cris? Świnia, jak zwykle xD Asia i Gonzalo pasują do siebie jak ulał. Aż nie mogę się doczekać co będzie dalej, ale Ty na pewno coś ciekawego wymyślisz. może w końcu poznamy historię Gonzalo? Czekam niecierpliwie :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Cris... i się zacięłam. Nie lubię momentów, gdy brakuje mi słów, a tym przypadku tak jest. Nie mam pojęcia, jak wyrazić to, jak bardzo go nienawidzę. Asia dobrze zrobiła, wymierzając mu ten policzek. Należało się, choć to i tak za mało. To, co powiedział, gdy Gonzalo dawał mu tą kasę... wrr... przesadził, po raz kolejny. Nie rozumiem Iriny. Jak może być z takim palantem, który zdradza ją na okrągło. I jeszcze zaproponowała Asi, żeby się z nim przespała... nie no, to chore. Która normalna dziewczyna zachowałaby się w taki sposób? Mam nadzieję, że teraz Cristiano raz na zawsze odczepi się od Asi. Chociaż... po tym, jak go poniżyła, to pewnie nie tak łatwo da za wygraną. Ale to się okaże w kolejnych rozdziałach, których już nie mogę się doczekać. Tyle się dzieje w tym opowiadaniu, że nie sposób go nie uwielbiać. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. A właśnie, że Irina jest tutaj genialnie wykreowana! Świetny dialog, podziwiam. No i Igła, niech Aśka przejrzy na oczy! Dobrze, że sprawa z Crisem względnie się kończy. Nie mogę go znieść. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ozilla! Informuję Cię :) U mnie nowa notka:
    http://pepita-cruz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale superowo! : ) Gonzalo najlepszy, jest moim ulubieńcem w tym opowiadaniu. Muszę przyznać, że znakomicie wykreowałaś Irinę i Cristiano. Mam nadzieję, że dupek raz na zawsze odczepi się od naszej Asi, która będzie mogła CHODZIĆ Z PIPITĄ. Tak. Oni muszą być parą. Jak nie, to uduszę ; )))

    OdpowiedzUsuń
  17. Jestem dumna z Asi. Pokazała Ronaldo gdzie raki zimują. Niech sobie nie myśli, że zawsze wszystko będzie uchodziło mu płazem, to się chłopak przeliczył. Szkoda, że Asia nie miała czegoś cięższego koło siebie, bo wtedy mogłaby mu przywalić w ten jego pusty, głupi, zakłuty łeb. Niech Ronaldo zje, te swoje pieniądze, ba niech się nimi udławi wraz ze swoją kobietą. Mam nadzieję, że teraz Asia już na dobre uwolni się od Porugalczyka i dziewczyna będzie miała święty spokój.
    Bardzo dobrze, że ma koło siebie Gonzalo. Ciekawe kiedy się zorientuje, że wpadła mu w oko:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Wreszcie dali popalić temu chamowi! Irina zresztą nie jest lepsza, co za kobieta każe drugiej dziewczynie iść do łóżka ze swoim mężczyzną?! To jest chore. Ten ich związek oraz relacje, a Asia nie powinna była się w to nigdy wplątywać... Masakra. Dobrze, że ma wsparcie u Gonzalo, z którym tak właściwie mogłaby być. Ach, ten piłkarz dalej mnie intryguje, jestem ciekawa tych sekretów, które tak mocno trzyma w ukryciu ;> Za to Cristiano mnie wręcz odrzuca, sama bym mu wymierzyła policzek! Tragiczny facet. Czekam na ciąg dalszy, pozdrawiam ;*

    [gryfonka-na-tropie]

    OdpowiedzUsuń
  19. Swietny jest ten blog :D szkoda, ze zostały tylko 4 rozdziały :/ Rzozdział mi się podobał i czekam na następne :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Boski odcinek. Czekam na nastęny.

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie lubię Cristiano... Ale za to Gonzalo jest przeuroczy :) Dobrze, że Asia go ma ;)

    OdpowiedzUsuń