- Dobrze – odparłam. – Możemy
jechać do twojego domu, ale nie na długo, dobrze? Mam jutro dużo pracy w
bibliotece i chciałabym się wyspać. Cristiano zaśmiał się siarczyście i
przytaknął mi skinieniem głowy.
Na jego twarzy zagościł dobrze
znany mi uśmiech, który tak bardzo lubiłam. Zrobiło mi się miło, że moja zgoda
tak go ucieszyła. Dobrze jest wiedzieć, że jest się lubianym i to przez takiego
sławnego piłkarza.
- Tylko po drodze wstąpimy do
apteki albo na stację.
- A po co? – zdziwiłam się.
- Muszę kupić prezerwatywy, bo mi
się skończyły – odpowiedział z uśmiechem.
Jego słowa wywołały we mnie strach
i trwogę. Jak to prezerwatywy? Po co mu one? Przecież…
O, nie! On chce mnie wykorzystać!
- Yy… Cris, ale wiesz, że ja…
- Spokojnie Asiu – rzekł,
puszczając mi oczko. – Nie bój się. Wszystko będzie dobrze.
- Chcesz mi powiedzieć, że ty
chcesz ze mną uprawiać… seks? – zniżyłam głos, aby nikt nas nie podsłuchał.
Czułam się nieco skrępowana, bowiem nie przywykłam do rozmów na ten temat. Tata
zawsze starał się mnie uświadamiać jeśli chodzi o te sprawy, ale robił to tak
nieudolnie, że obowiązek ten przejęła pani Zosia. I zawsze powtarzała mi, aby
się szanować i że seks powinien być połączeniem dwóch kochających się dusz.
Nabrałam wątpliwości, czy dusze moja i Crisa są sobie pisane…
- Asiu, nie bądź naiwna. A
myślisz, że po co do mnie jedziemy? Aby poczytać bajkę na dobranoc Juniorowi?
Nie bądź śmieszna.
- Ale Cris, przecież powiedziałam
ci, że między nami nic nie będzie dopóki jesteś z Iriną.
- Ale między nami nic nie ma. To
układ.
- Układ?
- Dałem ci kasę na operację ojca,
nie? Myślisz, że po co?
O mój Boże!
Czy on mówił poważnie? Czy
naprawdę dał mi kasę tylko po to, aby zaciągnąć mnie do łóżka? Myślałam, że
zrobił to z dobrego serca, że mnie lubił i chciał mi pomóc. Sądziłam, że skoro
tak dużo czasu razem spędzaliśmy, to się rozumiemy i tworzymy zgodny
przyjacielski duet. Nie mogłam uwierzyć, że wszystko to co robił było
pretekstem, aby zaciągnąć mnie do łóżka! To niemożliwe! Niemożliwe!
Przed oczami pojawiły mi się
mroczki. Miałam wrażenie, że zaraz zemdleję. Chciało mi się wymiotować, bo nie
sądziłam, że perfidia ludzka jest aż tak daleko posunięta.
- Aśka, nie rób takiej miły –
zaśmiał się jakby nic wielkiego się nie stało. – Ja wiem, że dla ciebie seks to
pewnie połączenie dusz, miłosny taniec zakochanych ludzi, wielkie duchowe
przeżycie i tego rodzaju sentymentalne bzdury, ale bzykanko to przede wszystkim
dobra zabawa. A ja jestem dobry w te klocki.
- Co?
- Będzie fajnie, zobaczysz. Pokażę
ci takie sztuczki, których nawet Copperfield nie zna – zaśmiał się. –
Gwarantuję ci, że nigdy nie poczujesz się tak dobrze jak dzisiejszej nocy.
- Nie. – Nerwowo zaczęłam kręcić
głową. Serce biło mi jak oszalałe, a w oczach zaczęły zbierać się łzy. Czułam
się oszukana i upokorzona. Jak prostytutka, której zapłacono za seks. Nie
mogłam się pohamować. Wpadłam w histerię. Cris spoglądał na mnie z
przerażeniem, nie wiedząc, co się dzieje. Zwróciłam na siebie uwagę kelnerów
oraz innych gości. Nie mogłam złapać tchu, dławiłam się własnymi łzami. Czułam
się okropnie!
Cris złamał wszystkie moje zasady.
Zbeształ to, co było dla mnie świętością – uczucia i miłość… Upokorzył mnie do
tego stopnia, że miałam ochotę schować się pod ziemią.
Zapłacił mi za seks!
Wszystko działo się tak szybko, że
nie byłam w stanie powiedzieć w jaki sposób znalazłam się przy drzwiach
wyjściowych restauracji. Wybiegłam bez pożegnania, wprost na zimne powietrze i
deszcz oraz stado dziennikarzy. W oczy uderzyła mnie nagła fala światła,
fleszy, kamer i aparatów. Słyszałam krzyki, rozmaite pytania, których nie
potrafiłam zrozumieć. Dobiegały do mnie zewsząd. Czułam na sobie dotyk innych
ludzi, przed twarz podkładano mi mikrofony.
- Jak długo spotykasz się z
Ronaldo?
- Co na to Irina?
- Jak to jest być kochanką
najprzystojniejszego piłkarza świata?
Chciałam stamtąd uciec. Ile tchu w
płucach przepychałam się między dziennikarzami, chowając zapłakaną twarz.
- Dajcie mi spokój! – krzyczałam.
Znajdując drogę do wyjścia
pobiegłam przed siebie ile sił w nogach. Deszcz padał mi wprost na twarz,
ubranie przemokło do ostatniej suchej nitki. Musiałam uciekać. Jak najszybciej.
Jak najdalej.
Mijałam ludzi. Widziałam
zdezorientowanie i strach w ich oczach. Podczas gdy zakochani w sobie ludzie
spacerowali pod parasolami przepiękną ulicą Gran Via, ja uciekałam do domu po
najkoszmarniejszym wieczorze mojego życia. I zapewne jakbym im wykrzyczała, kto
wyrządził mi tak wielką krzywdę, nie uwierzyliby, bo Cris to ikona Madrytu,
obiekt westchnień, idol!
Idol do kwadratu, cholera!
Biegłam nie zważając na nic. Nawet
na światła dla pieszych, bo po co zwracać uwagę na coś tak przyziemnego, kiedy
ma się ochotę umrzeć.
I wówczas usłyszałam pisk opon.
Stanęłam jak wryta na środku jezdni i patrzyłam jak kierowca czerwonego BMW
zatrzymuje się tuż przed moimi nogami. Mężczyzna wyskoczył z auta, krzyczał,
machał rękoma i widocznie nie był zadowolony. Udało mi się wydukać krótkie
„przepraszam” i znów, ile sił, pobiegłam przed siebie, aby schować się w domu.
Nie wiem ile czasu minęło od
mojego wyjścia z restauracji. Zapewne kilka minut, ale mi zdawało się, że to
wieki. Dużo myślałam o Crisie, jednak teraz zamiast sympatii czułam do niego
nienawiść, wstręt i obrzydzenie.
Upadłam. Złamałam obcas i wpadłam
wprost do wielkiej kałuży, rozbijając sobie kolano. Nie miałam już siły.
Podparłam się na rękach, aby całkowicie się nie wyłożyć i głęboko oddychając
próbowałam się pozbierać. Ale nie mogłam. Łzy złączyły się z deszczem, a ja
samotna, opuszczona i upokorzona stałam się pośmiewiskiem tłumu, bo
przypominałam zalaną w trupa pannę lekkich obyczajów niż poważną studentkę
historii sztuki.
- Asia?
Usłyszałam znany mi głos. Głos
należący do osoby, która zawsze była wobec mnie fair, która lubiła mnie niezależnie
od wszystkiego, na której mi zależało i to chyba z wzajemnością.
- Matko Boska, co ci się stało?
Wstawaj. – Nie zważając na zimno, deszcz, ludzi i mój beznadziejny wygląd,
Gonzalo bez wstydu podszedł do mnie i pomógł mi wstać. – Boże Święty, jesteś przemoczona
i zmarznięta. Coś ty robiła? – powiedział, odgarniając mi mokre włosy z twarzy.
Nie musiałam nic mówić, bo kiedy Pipita
zobaczył moje oczy wiedział już wszystko. – Skurczybyk!
Kilka minut później byliśmy już w
jego domu. Gonzalo nakazał mi pozbyć się mokrego ubrania. Z wielkim przejęciem
pomógł mi pozbyć się sukienki. Byłam na tyle zrozpaczona, że nie zważałam już
nawet na to, że widzi mnie w samej bieliźnie. Chociaż sama nie wiem, czy to
przez amok, w którym się znajdowałam, czy może ufałam mu na tyle, że nie czułam
skrępowania…
Gonzalo nałożył mi na ramiona
swoją bluzę, pobiegł do łazienki, aby przygotować dla mnie gorącą kąpiel i
wstawił wodę na herbatę. Był bardzo troskliwy, ale wówczas tego nie
dostrzegałam. Wciąż płakałam, chociaż w moich oczach nie było już łez.
Siedząc w wannie przez myśl
przeszedł mi pewien tragiczny pomysł, ale nie warto tracić życia przez kogoś
takiego jak Cristiano. Pewni ludzie po prostu się nie zmieniają i na zawsze
pozostaną już nic nie wartymi śmieciami. Aczkolwiek tak bardzo mi zależało.
Sądziłam, że wreszcie zerwie z Iriną i będziemy mogli spróbować stworzyć udany
związek, tym bardziej, że dobrze się rozumieliśmy i Junior za mną przepadał – w
przeciwieństwie do Rosjanki. A Cris zawsze powtarzał, że dobro dziecka jest dla
niego najważniejsze i jego kobieta musi być dobrą matką dla jego synka.
- W porządku? – zapytał Gonzalo,
kiedy tylko pojawiłam się w jego przestronnej kuchni. Skinęłam twierdząco
głową. Bałam się cokolwiek powiedzieć, bo czułam, że skończy się to płaczem. –
Proszę, tutaj masz suche ubranie. Bielizna- męska, ale nieużywana. Wybacz nie
mam innej. Dresy, koszulka i bluza… Przepraszam, ale nie posiadam damskich
ubrań. Irma zabrała wszystkie swoje rzeczy.
Wzięłam to, co dla mnie
przygotował i wróciłam do łazienki, aby pozbyć się szlafroka i nałożyć suche
ubranie. Kiedy wróciłam, Gonzalo siedział przy stole z zatroskaną miną.
- Zrobiłem herbatę i kanapki. Masz
ochotę?
- Dziękuję, nie jestem głodna –
powiedziałam niemalże szeptem, chwytając za kubek z gorącym trunkiem.
- Opowiesz mi, co się stało?
Spojrzałam na niego spod
opuchniętych powiek. Nie chciałam mu tego mówić, bo wyszłoby, że miał rację.
Ale cóż… Byłam na tyle naiwna, że należy mi się niezły ochrzan.
- Chodzi o Cristiano, prawda? –
Pokiwałam twierdząco głową. – Wiedziałam, że ten sukinsyn nie jest dla ciebie.
Czułem, że cię skrzywdzi, ale nie chciałem nic mówić, bo byłaś taka szczęśliwa.
- Ucieszyłam się, że ktoś taki
zwrócił na mnie uwagę. Idiotka ze mnie – zaszlochałam, chowając twarz w
dłoniach.
- Nieprawda. – Gonzalo doskoczył
do mnie i mocno mnie objął. Czułam się bezpiecznie w jego ramionach. Zupełnie
jak w ramionach ojca, ale to było zgoła inne uczucie. Byłam w ramionach
prawdziwego mężczyzny. – Jesteś wspaniałą dziewczyną – powiedział, głaskając
mnie po głowie.
- Przepraszam, pomoczyłam ci
koszulkę – rzekłam, wycierając twarz.
- To nic – uśmiechnął się.
- Wiesz, co on mi powiedział? Że
dał mi pieniądze na operację taty tylko po to, aby potem pójść ze mną do łóżka.
Mówił mi takie straszne rzeczy… Poczułam się upokorzona, jak śmieć, jak
zabawka, którą można w dowolnej chwili wykorzystać i porzucić. Pipita, dlaczego nie mogę spotkać
mężczyzny, który byłby dla mnie całym światem? Mam 22 lata, a nigdy nie
zaznałam miłości. Czy ja naprawdę jestem taka beznadziejna, że nie zasługuję na
prawdziwe uczucie?
- Ale o czym ty mówisz, Asiu.
Jesteś cudowna.
- Więc dlaczego wszyscy mnie tak
traktują?
- Bo jesteś spokojną, delikatną
dziewczyną i bardzo łatwo cię zranić. Faceci są gruboskórni i nie zwracają
uwagi na kobiece uczucia.
- Ale ty taki nie jesteś. Jesteś
inny.
- Ja... – Gonzalo posłał mi miły
uśmiech, a na jego policzkach pojawiły się rumieńce. – Masz rację. Jestem inny.
Zapadła cisza. Ale nie była
krępująca. W obecności Argentyńczyka nigdy nie czułam się skrępowana. Od
początku nasze relacje układały się pozytywnie. Już podczas pierwszego
spotkania wywarł na mnie dobre wrażenie. Pamiętam, że przyniósł przekąski na
imprezę, walił wtedy niemiłosiernie do drzwi, czym sobie u mnie nagrabił, ale
zaraz potem okazał się być sympatycznym i kulturalnym młodym człowiekiem.
Byłam ślepa. Zaślepiona przez
najprzystojniejszego piłkarza globu, który robił na mnie wrażenie swoimi
oczami, uśmiechem, malinowymi ustami, torsem. Zachowywał się nonszalancko i tak
jakby na niczym mu nie zależało i dlatego tak bardzo pociągał kobiety. Bo był
intrygujący. Poleciałam za nim jak każda jedna, podczas gdy pod nosem miałam
prawdziwy skarb w postaci Gonzalo. Być może nie był tak przystojny jak Cris,
być może nie był tak sławny jak on, ale poczucia humoru, dobrych manier i
ciekawej osobowości mu nie brakowało.
- Zawsze jesteś, gdy cię
potrzebuję – rzekłam. Nie wiem skąd mi się wziął ten nagły wylew uczuć, ale
musiałam mu powiedzieć jak wiele dla mnie znaczy.
- Staram się – odarł z uśmiechem.
– Od tego są przyjaciele.
- Co robiłeś na Gran Via?
- Spotkałem się ze znajomymi.
Siedziałem w knajpce, kiedy zauważyłem poruszenie na ulicy i ciebie.
- Ale wstyd… Ciekawe co sobie o
mnie pomyśleli… Pewnie zastanawiają się, dlaczego zadajesz się z takimi ludźmi
jak ja.
- A jakie to ma znaczenie? Lubię
cię, więc będę się z tobą spotykać. Nie wstydzę się swoich przyjaciół.
- Kochany jesteś… Dziękuję ci za
wszystko, za pomoc, gościnę, to ubranie – zaśmiałam się na widok samej siebie w
tych przeogromnych spodniach, które musiałam trzymać, aby mi nie spadły z pupy.
- Drobiazg.
- Zamówisz mi taksówkę? To był
ciężki wieczór. Chcę wracać do domu.
- Możesz zostać u mnie. Mam
sypialnię dla gości. Przygotowałem ją dla ciebie, kiedy brałaś kąpiel.
- Nie chciałabym się narzucać, a
poza tym…
- Nie bój się. Nie jestem taki jak
Cris. Jak chcesz to mogę ci nawet dać klucz, to się zamkniesz od wewnątrz.
Na mojej twarzy pojawił się lekki
uśmiech. Był taki uroczy, kiedy w geście obronnym podniósł ręce do góry i za
wszelką cenę chciał mnie przekonać, że nie ma złych zamiarów.
- Nie trzeba – odpowiedziałam.
Wzięłam głęboki wdech i dopiłam herbatę do końca. – Pokażesz mi ten pokój?
- Jasne. Chodźmy na górę.
_________
Początek to powtórka końcówki poprzedniego rozdziału - efekt zamierzony, więc nie krzyczcie :)
P.S. Zapraszam na nową notkę na moim głównym blogu - Ozilla - moja twórczość.
kurcze! od zacznę od tego, że Cris to cholerny dupek bez serca, który nie myśli mózgiem, a czymś zupełnie innym. biedna Asia. na pewno nie zasługuje na takie traktowanie. na szczęście może liczyć na swojego wspaniałego przyajciela Gonzalo. to jest dopiero ideał chłopaka! czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńNiech ta Aśka daje sobie spokój z Crisem - ma na wyciągnięcie ręki cudownego Gonzalo! I to jest naprawdę idealny mężczyzna, przyjacielski, ciepły, wyrozumiały... Sama bym się w takim zakochała na zabój ;) Mam nadzieję, że Asia zacznie doceniać go. Jestem ciekawa, co dalej z Crisem... Pewnie jest wściekły, że nie udało mu się zaciągnąć do łóżka dziewczyny. Podły gbur! Czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Cris to świnia, ale, że aż taka?! Mam nadzieję, że przy Gonzalo, Asia o wszystkim zapomni, a Cris będzie gorzko żałował swojej propozycji.
OdpowiedzUsuńCo za palant!! Wiedziałam że on ją skrzywdzi... Nie mogę normalnie na miejscu Gonzalo oklepałabym mu tą śliczną buźkę ale z drugiej strony szkoda ręki... Mam nadzieję że Gonzalo zdobędzie więcej punktów w oczach Asi i pomoże jej w sprawach z Crisem. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńDobrze,że Asia trafiła na Gonzalo bomoglobysię to źle skończyć.Czekam nawięcej.:)
OdpowiedzUsuńJuż od kilku rozdziałów coś tak czułam, że Aśka będzie z Gonzalo :) Jednak nie dam sobie ręki uciąć, bo niejednokrotnie mnie zaskoczyłaś ;) Czekam na następny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńCris to palant... Mam nadzieję, że Aśka i Gonzalo będą razem. Naprawdę pasują do siebie! Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńCotton. :)
Wiedziałam, że Ronaldo będzie chciał ją tylko wykorzystać - tacy ludzie się nie zmieniają. A Gonzalo to faktycznie prawdziwy skarb, tylko Asia raczej nie bierze go pod uwagę jako swoją prawdziwą miłość. Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńna temat Crisa nie będę się wypowiadać, bo byłyby to same przykre słowa. A co do Gonzalo - taki przyjaciel to skarb ;) . Czekam na kolejny, pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńNareszcie:) Codziennie sprawdzałam czy pojawił się rozdział. Bardzo fajnie rozwija się akcja, mam nadzieję że Gonzalo obije pyszczek Ronaldo:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCo za debil z tego Crisa! Dobrze, że Gonzalo jest inny... Że Asia może na niego zawsze liczyć;) Czuję, że mogli by być razem szczęśliwi:) czekam na następny:)
OdpowiedzUsuńZiaba
Ronaldo to skurwiel. Było to wręcz pewne, że on w jakimś celu dał Asi te pieniądze. Tacy ludzie jak Cris oczekują czegoś w zamian, a nie pomagają bezinteresownie.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Asia ma tak wspaniałego przyjaciela jakim jest Gonzalo. On jest wręcz idealny... Nie przejmuje się tym co powiedzą media na temat tej znajomości. Jest taki normalny, mimo że jest sławnym piłkarzem grającym w wielkim klubie.
Mam takie dziwne wrażenie, że nasz Gonzalo coś czuje do Asi. Jestem ciekawa czy moje przypuszczenia będą prawdziwe.
Czekam na nowy.
Zachowanie Ronaldo mnie nie dziwi. Od początku za nim nie przepadałam, a teraz jeszcze bardziej go nie znosze. Ja bym takiego po podjściu do siebie wytrzaskała po pysku, nawet bym się nie zstanawiała, ale Asia jest zbyt krucha i cicha by coś takiego zrobić. Ale mam nadzieję, że pokaże Ronaldo, że z Polkami się nie zadziera, że są silnie , a w zemście są w stanie zrobić wszystko. Dobrze, że na swojej drodze spotkała Gonzalo, który jest jej Aaniołem Stróżem. Coś mi się wydaje, że oc czuje co niej coś więcej, ale będzie się bał do tego przyznać.
OdpowiedzUsuń:*
Cris do debil do kwadratu. A Goznalo jest jego przeciwieństwem ;) Czy tylko mi się wydaje, że Goznalo się podkochuje w Asi? :)Czekam na 12 :*
OdpowiedzUsuńNic dziwnego, że tak zareagowała. Cris to kretyn. On się chyba jednak nie zmienił. Tak łatwo ją omamił, a potem... nie no. I jeszcze do niej z takimi tekstami. Zabawa, pff. Dobrze, że chociaż Gonzalo jest inny. Prawdziwy przyjaciel, a może z czasem i ktoś więcej... Bo mam nadzieję, że temu kretynowi Ronaldo już nie wybaczy. On na to nie zasługuje.
OdpowiedzUsuńSama bym tak zareagowala... Cris to jakis idiota... Widac, ze zalezy mu tylko na seksie... A moze zartowal? Watpie w to... Jednak dobrze, ze Gonzalo jej pomogl... Widac, ze zalezy mu na jej dobru, To ja czekam na next note, pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńhttp://zaczarowany-ogrod.blog4u.pl
Witam! Powiadamiam, że u mnie nowa notka, na którą serdecznie zapraszam!
OdpowiedzUsuńhttp://zaczarowany-ogrod.blog4u.pl
AWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW *,* Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam! Gonzalo jest TAKI słodki! Wiedziałam, że ją 'ocali' przed CR. Ja to bym jeszcze na miejscy Igły mu przywaliła w ten piękny ryj. Teraz wszystko powinno się układać coraz lepiej, choć myślę, iż CR nie odpuści... Czas pokaże :D Nie miej mi za złe poślizgów, po prostu nie wyrabiam. Do następnego.
OdpowiedzUsuńniepytaj
Gonzalo jest uroczy :) Jak dobrze, że Asia ma takiego przyjaciela... A może będzie z tego coś więcej? ;)
OdpowiedzUsuńale ten cristiano to dupek, no jak on mógł chcieć ją tak wykorzystać. Jeszcze nie widział w tym nic strasznego.
OdpowiedzUsuń[stay--forever]
Cristiano to idiota. Jak mógł pomyśleć, że Asia się zgodzi na coś takiego? Dobrze, że dziewczyna ma Gonzalo obok siebie.
OdpowiedzUsuńJesteś strasznie mi się smutno zrobiło jak czytałam o tak rozpaczającej Asi :( Perfekcyjnie oddałaś te wszystkie emocje, które w niej siedziały. Przestraszyłam się, że może ulec wypadkowi, ale odetchnęłam. Cris zachował się jak świnia, jak ten najgorszy z najgorszych. Nie mam do niego słów! Dziewczyna strasznie przez niego cierpi, poczuła się upokorzona, pewnie jutrzejszego dnia będzie na ustach nie tylko całego Madrytu, ale pewnie świata, a on nic sobie z tego nie robi. To takie typowe dla niego w tym opowiadaniu...
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że Asia ma takiego przyjaciela jak Gonzalo, na którego zawsze może liczyć, o każdej porze dnia i nocy bez względu na wszystko ;)
Pozdrawiam ;*
FU FU FU! Obrzydza mnie ten Cristiano. Oblech i tyle. FUUUUUU. O matko ale mi się jej żal zrobiło Asi ;c No ale cóż.
OdpowiedzUsuńJest jeszcze Gonzalo. To chyba jednak mój jeden z bardziej ulubionych graczy RM.
[jo-mayte.blogspot.com]