11. Zawsze jesteś, gdy cię potrzebuję.


- Dobrze – odparłam. – Możemy jechać do twojego domu, ale nie na długo, dobrze? Mam jutro dużo pracy w bibliotece i chciałabym się wyspać. Cristiano zaśmiał się siarczyście i przytaknął mi skinieniem głowy.
Na jego twarzy zagościł dobrze znany mi uśmiech, który tak bardzo lubiłam. Zrobiło mi się miło, że moja zgoda tak go ucieszyła. Dobrze jest wiedzieć, że jest się lubianym i to przez takiego sławnego piłkarza.
- Tylko po drodze wstąpimy do apteki albo na stację.
- A po co? – zdziwiłam się.
- Muszę kupić prezerwatywy, bo mi się skończyły – odpowiedział z uśmiechem.
Jego słowa wywołały we mnie strach i trwogę. Jak to prezerwatywy? Po co mu one? Przecież…
O, nie! On chce mnie wykorzystać!
- Yy… Cris, ale wiesz, że ja…
- Spokojnie Asiu – rzekł, puszczając mi oczko. – Nie bój się. Wszystko będzie dobrze.
- Chcesz mi powiedzieć, że ty chcesz ze mną uprawiać… seks? – zniżyłam głos, aby nikt nas nie podsłuchał. Czułam się nieco skrępowana, bowiem nie przywykłam do rozmów na ten temat. Tata zawsze starał się mnie uświadamiać jeśli chodzi o te sprawy, ale robił to tak nieudolnie, że obowiązek ten przejęła pani Zosia. I zawsze powtarzała mi, aby się szanować i że seks powinien być połączeniem dwóch kochających się dusz. Nabrałam wątpliwości, czy dusze moja i Crisa są sobie pisane…
- Asiu, nie bądź naiwna. A myślisz, że po co do mnie jedziemy? Aby poczytać bajkę na dobranoc Juniorowi? Nie bądź śmieszna.
- Ale Cris, przecież powiedziałam ci, że między nami nic nie będzie dopóki jesteś z Iriną.
- Ale między nami nic nie ma. To układ.
- Układ?
- Dałem ci kasę na operację ojca, nie? Myślisz, że po co?
O mój Boże!
Czy on mówił poważnie? Czy naprawdę dał mi kasę tylko po to, aby zaciągnąć mnie do łóżka? Myślałam, że zrobił to z dobrego serca, że mnie lubił i chciał mi pomóc. Sądziłam, że skoro tak dużo czasu razem spędzaliśmy, to się rozumiemy i tworzymy zgodny przyjacielski duet. Nie mogłam uwierzyć, że wszystko to co robił było pretekstem, aby zaciągnąć mnie do łóżka! To niemożliwe! Niemożliwe!
Przed oczami pojawiły mi się mroczki. Miałam wrażenie, że zaraz zemdleję. Chciało mi się wymiotować, bo nie sądziłam, że perfidia ludzka jest aż tak daleko posunięta.
- Aśka, nie rób takiej miły – zaśmiał się jakby nic wielkiego się nie stało. – Ja wiem, że dla ciebie seks to pewnie połączenie dusz, miłosny taniec zakochanych ludzi, wielkie duchowe przeżycie i tego rodzaju sentymentalne bzdury, ale bzykanko to przede wszystkim dobra zabawa. A ja jestem dobry w te klocki.
- Co?
- Będzie fajnie, zobaczysz. Pokażę ci takie sztuczki, których nawet Copperfield nie zna – zaśmiał się. – Gwarantuję ci, że nigdy nie poczujesz się tak dobrze jak dzisiejszej nocy.
- Nie. – Nerwowo zaczęłam kręcić głową. Serce biło mi jak oszalałe, a w oczach zaczęły zbierać się łzy. Czułam się oszukana i upokorzona. Jak prostytutka, której zapłacono za seks. Nie mogłam się pohamować. Wpadłam w histerię. Cris spoglądał na mnie z przerażeniem, nie wiedząc, co się dzieje. Zwróciłam na siebie uwagę kelnerów oraz innych gości. Nie mogłam złapać tchu, dławiłam się własnymi łzami. Czułam się okropnie!
Cris złamał wszystkie moje zasady. Zbeształ to, co było dla mnie świętością – uczucia i miłość… Upokorzył mnie do tego stopnia, że miałam ochotę schować się pod ziemią.
Zapłacił mi za seks!
Wszystko działo się tak szybko, że nie byłam w stanie powiedzieć w jaki sposób znalazłam się przy drzwiach wyjściowych restauracji. Wybiegłam bez pożegnania, wprost na zimne powietrze i deszcz oraz stado dziennikarzy. W oczy uderzyła mnie nagła fala światła, fleszy, kamer i aparatów. Słyszałam krzyki, rozmaite pytania, których nie potrafiłam zrozumieć. Dobiegały do mnie zewsząd. Czułam na sobie dotyk innych ludzi, przed twarz podkładano mi mikrofony.
- Jak długo spotykasz się z Ronaldo?
- Co na to Irina?
- Jak to jest być kochanką najprzystojniejszego piłkarza świata?
Chciałam stamtąd uciec. Ile tchu w płucach przepychałam się między dziennikarzami, chowając zapłakaną twarz.
- Dajcie mi spokój! – krzyczałam.
Znajdując drogę do wyjścia pobiegłam przed siebie ile sił w nogach. Deszcz padał mi wprost na twarz, ubranie przemokło do ostatniej suchej nitki. Musiałam uciekać. Jak najszybciej. Jak najdalej.
Mijałam ludzi. Widziałam zdezorientowanie i strach w ich oczach. Podczas gdy zakochani w sobie ludzie spacerowali pod parasolami przepiękną ulicą Gran Via, ja uciekałam do domu po najkoszmarniejszym wieczorze mojego życia. I zapewne jakbym im wykrzyczała, kto wyrządził mi tak wielką krzywdę, nie uwierzyliby, bo Cris to ikona Madrytu, obiekt westchnień, idol!
Idol do kwadratu, cholera!
Biegłam nie zważając na nic. Nawet na światła dla pieszych, bo po co zwracać uwagę na coś tak przyziemnego, kiedy ma się ochotę umrzeć.
I wówczas usłyszałam pisk opon. Stanęłam jak wryta na środku jezdni i patrzyłam jak kierowca czerwonego BMW zatrzymuje się tuż przed moimi nogami. Mężczyzna wyskoczył z auta, krzyczał, machał rękoma i widocznie nie był zadowolony. Udało mi się wydukać krótkie „przepraszam” i znów, ile sił, pobiegłam przed siebie, aby schować się w domu.
Nie wiem ile czasu minęło od mojego wyjścia z restauracji. Zapewne kilka minut, ale mi zdawało się, że to wieki. Dużo myślałam o Crisie, jednak teraz zamiast sympatii czułam do niego nienawiść, wstręt i obrzydzenie.
Upadłam. Złamałam obcas i wpadłam wprost do wielkiej kałuży, rozbijając sobie kolano. Nie miałam już siły. Podparłam się na rękach, aby całkowicie się nie wyłożyć i głęboko oddychając próbowałam się pozbierać. Ale nie mogłam. Łzy złączyły się z deszczem, a ja samotna, opuszczona i upokorzona stałam się pośmiewiskiem tłumu, bo przypominałam zalaną w trupa pannę lekkich obyczajów niż poważną studentkę historii sztuki.
- Asia?
Usłyszałam znany mi głos. Głos należący do osoby, która zawsze była wobec mnie fair, która lubiła mnie niezależnie od wszystkiego, na której mi zależało i to chyba z wzajemnością.
- Matko Boska, co ci się stało? Wstawaj. – Nie zważając na zimno, deszcz, ludzi i mój beznadziejny wygląd, Gonzalo bez wstydu podszedł do mnie i pomógł mi wstać. – Boże Święty, jesteś przemoczona i zmarznięta. Coś ty robiła? – powiedział, odgarniając mi mokre włosy z twarzy. Nie musiałam nic mówić, bo kiedy Pipita zobaczył moje oczy wiedział już wszystko. – Skurczybyk!

Kilka minut później byliśmy już w jego domu. Gonzalo nakazał mi pozbyć się mokrego ubrania. Z wielkim przejęciem pomógł mi pozbyć się sukienki. Byłam na tyle zrozpaczona, że nie zważałam już nawet na to, że widzi mnie w samej bieliźnie. Chociaż sama nie wiem, czy to przez amok, w którym się znajdowałam, czy może ufałam mu na tyle, że nie czułam skrępowania…
Gonzalo nałożył mi na ramiona swoją bluzę, pobiegł do łazienki, aby przygotować dla mnie gorącą kąpiel i wstawił wodę na herbatę. Był bardzo troskliwy, ale wówczas tego nie dostrzegałam. Wciąż płakałam, chociaż w moich oczach nie było już łez.
Siedząc w wannie przez myśl przeszedł mi pewien tragiczny pomysł, ale nie warto tracić życia przez kogoś takiego jak Cristiano. Pewni ludzie po prostu się nie zmieniają i na zawsze pozostaną już nic nie wartymi śmieciami. Aczkolwiek tak bardzo mi zależało. Sądziłam, że wreszcie zerwie z Iriną i będziemy mogli spróbować stworzyć udany związek, tym bardziej, że dobrze się rozumieliśmy i Junior za mną przepadał – w przeciwieństwie do Rosjanki. A Cris zawsze powtarzał, że dobro dziecka jest dla niego najważniejsze i jego kobieta musi być dobrą matką dla jego synka.
- W porządku? – zapytał Gonzalo, kiedy tylko pojawiłam się w jego przestronnej kuchni. Skinęłam twierdząco głową. Bałam się cokolwiek powiedzieć, bo czułam, że skończy się to płaczem. – Proszę, tutaj masz suche ubranie. Bielizna- męska, ale nieużywana. Wybacz nie mam innej. Dresy, koszulka i bluza… Przepraszam, ale nie posiadam damskich ubrań. Irma zabrała wszystkie swoje rzeczy.
Wzięłam to, co dla mnie przygotował i wróciłam do łazienki, aby pozbyć się szlafroka i nałożyć suche ubranie. Kiedy wróciłam, Gonzalo siedział przy stole z zatroskaną miną.
- Zrobiłem herbatę i kanapki. Masz ochotę?
- Dziękuję, nie jestem głodna – powiedziałam niemalże szeptem, chwytając za kubek z gorącym trunkiem.
- Opowiesz mi, co się stało?
Spojrzałam na niego spod opuchniętych powiek. Nie chciałam mu tego mówić, bo wyszłoby, że miał rację. Ale cóż… Byłam na tyle naiwna, że należy mi się niezły ochrzan.
- Chodzi o Cristiano, prawda? – Pokiwałam twierdząco głową. – Wiedziałam, że ten sukinsyn nie jest dla ciebie. Czułem, że cię skrzywdzi, ale nie chciałem nic mówić, bo byłaś taka szczęśliwa.
- Ucieszyłam się, że ktoś taki zwrócił na mnie uwagę. Idiotka ze mnie – zaszlochałam, chowając twarz w dłoniach.
- Nieprawda. – Gonzalo doskoczył do mnie i mocno mnie objął. Czułam się bezpiecznie w jego ramionach. Zupełnie jak w ramionach ojca, ale to było zgoła inne uczucie. Byłam w ramionach prawdziwego mężczyzny. – Jesteś wspaniałą dziewczyną – powiedział, głaskając mnie po głowie.
- Przepraszam, pomoczyłam ci koszulkę – rzekłam, wycierając twarz.
- To nic – uśmiechnął się.
- Wiesz, co on mi powiedział? Że dał mi pieniądze na operację taty tylko po to, aby potem pójść ze mną do łóżka. Mówił mi takie straszne rzeczy… Poczułam się upokorzona, jak śmieć, jak zabawka, którą można w dowolnej chwili wykorzystać i porzucić. Pipita, dlaczego nie mogę spotkać mężczyzny, który byłby dla mnie całym światem? Mam 22 lata, a nigdy nie zaznałam miłości. Czy ja naprawdę jestem taka beznadziejna, że nie zasługuję na prawdziwe uczucie?
- Ale o czym ty mówisz, Asiu. Jesteś cudowna.
- Więc dlaczego wszyscy mnie tak traktują?
- Bo jesteś spokojną, delikatną dziewczyną i bardzo łatwo cię zranić. Faceci są gruboskórni i nie zwracają uwagi na kobiece uczucia.
- Ale ty taki nie jesteś. Jesteś inny.
- Ja... – Gonzalo posłał mi miły uśmiech, a na jego policzkach pojawiły się rumieńce. – Masz rację. Jestem inny.
Zapadła cisza. Ale nie była krępująca. W obecności Argentyńczyka nigdy nie czułam się skrępowana. Od początku nasze relacje układały się pozytywnie. Już podczas pierwszego spotkania wywarł na mnie dobre wrażenie. Pamiętam, że przyniósł przekąski na imprezę, walił wtedy niemiłosiernie do drzwi, czym sobie u mnie nagrabił, ale zaraz potem okazał się być sympatycznym i kulturalnym młodym człowiekiem.
Byłam ślepa. Zaślepiona przez najprzystojniejszego piłkarza globu, który robił na mnie wrażenie swoimi oczami, uśmiechem, malinowymi ustami, torsem. Zachowywał się nonszalancko i tak jakby na niczym mu nie zależało i dlatego tak bardzo pociągał kobiety. Bo był intrygujący. Poleciałam za nim jak każda jedna, podczas gdy pod nosem miałam prawdziwy skarb w postaci Gonzalo. Być może nie był tak przystojny jak Cris, być może nie był tak sławny jak on, ale poczucia humoru, dobrych manier i ciekawej osobowości mu nie brakowało.
- Zawsze jesteś, gdy cię potrzebuję – rzekłam. Nie wiem skąd mi się wziął ten nagły wylew uczuć, ale musiałam mu powiedzieć jak wiele dla mnie znaczy.
- Staram się – odarł z uśmiechem. – Od tego są przyjaciele.
- Co robiłeś na Gran Via?
- Spotkałem się ze znajomymi. Siedziałem w knajpce, kiedy zauważyłem poruszenie na ulicy i ciebie.
- Ale wstyd… Ciekawe co sobie o mnie pomyśleli… Pewnie zastanawiają się, dlaczego zadajesz się z takimi ludźmi jak ja.
- A jakie to ma znaczenie? Lubię cię, więc będę się z tobą spotykać. Nie wstydzę się swoich przyjaciół.
- Kochany jesteś… Dziękuję ci za wszystko, za pomoc, gościnę, to ubranie – zaśmiałam się na widok samej siebie w tych przeogromnych spodniach, które musiałam trzymać, aby mi nie spadły z pupy.
- Drobiazg.
- Zamówisz mi taksówkę? To był ciężki wieczór. Chcę wracać do domu.
- Możesz zostać u mnie. Mam sypialnię dla gości. Przygotowałem ją dla ciebie, kiedy brałaś kąpiel.
- Nie chciałabym się narzucać, a poza tym…
- Nie bój się. Nie jestem taki jak Cris. Jak chcesz to mogę ci nawet dać klucz, to się zamkniesz od wewnątrz.
Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Był taki uroczy, kiedy w geście obronnym podniósł ręce do góry i za wszelką cenę chciał mnie przekonać, że nie ma złych zamiarów.
- Nie trzeba – odpowiedziałam. Wzięłam głęboki wdech i dopiłam herbatę do końca. – Pokażesz mi ten pokój?
- Jasne. Chodźmy na górę. 

_________
Początek to powtórka końcówki poprzedniego rozdziału - efekt zamierzony, więc nie krzyczcie :)

P.S. Zapraszam na nową notkę na moim głównym blogu - Ozilla - moja twórczość.

23 komentarze:

  1. kurcze! od zacznę od tego, że Cris to cholerny dupek bez serca, który nie myśli mózgiem, a czymś zupełnie innym. biedna Asia. na pewno nie zasługuje na takie traktowanie. na szczęście może liczyć na swojego wspaniałego przyajciela Gonzalo. to jest dopiero ideał chłopaka! czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech ta Aśka daje sobie spokój z Crisem - ma na wyciągnięcie ręki cudownego Gonzalo! I to jest naprawdę idealny mężczyzna, przyjacielski, ciepły, wyrozumiały... Sama bym się w takim zakochała na zabój ;) Mam nadzieję, że Asia zacznie doceniać go. Jestem ciekawa, co dalej z Crisem... Pewnie jest wściekły, że nie udało mu się zaciągnąć do łóżka dziewczyny. Podły gbur! Czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam, że Cris to świnia, ale, że aż taka?! Mam nadzieję, że przy Gonzalo, Asia o wszystkim zapomni, a Cris będzie gorzko żałował swojej propozycji.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co za palant!! Wiedziałam że on ją skrzywdzi... Nie mogę normalnie na miejscu Gonzalo oklepałabym mu tą śliczną buźkę ale z drugiej strony szkoda ręki... Mam nadzieję że Gonzalo zdobędzie więcej punktów w oczach Asi i pomoże jej w sprawach z Crisem. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze,że Asia trafiła na Gonzalo bomoglobysię to źle skończyć.Czekam nawięcej.:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Już od kilku rozdziałów coś tak czułam, że Aśka będzie z Gonzalo :) Jednak nie dam sobie ręki uciąć, bo niejednokrotnie mnie zaskoczyłaś ;) Czekam na następny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Cris to palant... Mam nadzieję, że Aśka i Gonzalo będą razem. Naprawdę pasują do siebie! Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział.

    Cotton. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiedziałam, że Ronaldo będzie chciał ją tylko wykorzystać - tacy ludzie się nie zmieniają. A Gonzalo to faktycznie prawdziwy skarb, tylko Asia raczej nie bierze go pod uwagę jako swoją prawdziwą miłość. Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. na temat Crisa nie będę się wypowiadać, bo byłyby to same przykre słowa. A co do Gonzalo - taki przyjaciel to skarb ;) . Czekam na kolejny, pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nareszcie:) Codziennie sprawdzałam czy pojawił się rozdział. Bardzo fajnie rozwija się akcja, mam nadzieję że Gonzalo obije pyszczek Ronaldo:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Co za debil z tego Crisa! Dobrze, że Gonzalo jest inny... Że Asia może na niego zawsze liczyć;) Czuję, że mogli by być razem szczęśliwi:) czekam na następny:)

    Ziaba

    OdpowiedzUsuń
  12. Ronaldo to skurwiel. Było to wręcz pewne, że on w jakimś celu dał Asi te pieniądze. Tacy ludzie jak Cris oczekują czegoś w zamian, a nie pomagają bezinteresownie.
    Cieszę się, że Asia ma tak wspaniałego przyjaciela jakim jest Gonzalo. On jest wręcz idealny... Nie przejmuje się tym co powiedzą media na temat tej znajomości. Jest taki normalny, mimo że jest sławnym piłkarzem grającym w wielkim klubie.
    Mam takie dziwne wrażenie, że nasz Gonzalo coś czuje do Asi. Jestem ciekawa czy moje przypuszczenia będą prawdziwe.
    Czekam na nowy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zachowanie Ronaldo mnie nie dziwi. Od początku za nim nie przepadałam, a teraz jeszcze bardziej go nie znosze. Ja bym takiego po podjściu do siebie wytrzaskała po pysku, nawet bym się nie zstanawiała, ale Asia jest zbyt krucha i cicha by coś takiego zrobić. Ale mam nadzieję, że pokaże Ronaldo, że z Polkami się nie zadziera, że są silnie , a w zemście są w stanie zrobić wszystko. Dobrze, że na swojej drodze spotkała Gonzalo, który jest jej Aaniołem Stróżem. Coś mi się wydaje, że oc czuje co niej coś więcej, ale będzie się bał do tego przyznać.

    :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Cris do debil do kwadratu. A Goznalo jest jego przeciwieństwem ;) Czy tylko mi się wydaje, że Goznalo się podkochuje w Asi? :)Czekam na 12 :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Nic dziwnego, że tak zareagowała. Cris to kretyn. On się chyba jednak nie zmienił. Tak łatwo ją omamił, a potem... nie no. I jeszcze do niej z takimi tekstami. Zabawa, pff. Dobrze, że chociaż Gonzalo jest inny. Prawdziwy przyjaciel, a może z czasem i ktoś więcej... Bo mam nadzieję, że temu kretynowi Ronaldo już nie wybaczy. On na to nie zasługuje.

    OdpowiedzUsuń
  16. Sama bym tak zareagowala... Cris to jakis idiota... Widac, ze zalezy mu tylko na seksie... A moze zartowal? Watpie w to... Jednak dobrze, ze Gonzalo jej pomogl... Widac, ze zalezy mu na jej dobru, To ja czekam na next note, pozdrawiam ;*

    http://zaczarowany-ogrod.blog4u.pl

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam! Powiadamiam, że u mnie nowa notka, na którą serdecznie zapraszam!

    http://zaczarowany-ogrod.blog4u.pl

    OdpowiedzUsuń
  18. AWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW *,* Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam! Gonzalo jest TAKI słodki! Wiedziałam, że ją 'ocali' przed CR. Ja to bym jeszcze na miejscy Igły mu przywaliła w ten piękny ryj. Teraz wszystko powinno się układać coraz lepiej, choć myślę, iż CR nie odpuści... Czas pokaże :D Nie miej mi za złe poślizgów, po prostu nie wyrabiam. Do następnego.
    niepytaj

    OdpowiedzUsuń
  19. Gonzalo jest uroczy :) Jak dobrze, że Asia ma takiego przyjaciela... A może będzie z tego coś więcej? ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. ale ten cristiano to dupek, no jak on mógł chcieć ją tak wykorzystać. Jeszcze nie widział w tym nic strasznego.
    [stay--forever]

    OdpowiedzUsuń
  21. Cristiano to idiota. Jak mógł pomyśleć, że Asia się zgodzi na coś takiego? Dobrze, że dziewczyna ma Gonzalo obok siebie.

    OdpowiedzUsuń
  22. Jesteś strasznie mi się smutno zrobiło jak czytałam o tak rozpaczającej Asi :( Perfekcyjnie oddałaś te wszystkie emocje, które w niej siedziały. Przestraszyłam się, że może ulec wypadkowi, ale odetchnęłam. Cris zachował się jak świnia, jak ten najgorszy z najgorszych. Nie mam do niego słów! Dziewczyna strasznie przez niego cierpi, poczuła się upokorzona, pewnie jutrzejszego dnia będzie na ustach nie tylko całego Madrytu, ale pewnie świata, a on nic sobie z tego nie robi. To takie typowe dla niego w tym opowiadaniu...
    Całe szczęście, że Asia ma takiego przyjaciela jak Gonzalo, na którego zawsze może liczyć, o każdej porze dnia i nocy bez względu na wszystko ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  23. FU FU FU! Obrzydza mnie ten Cristiano. Oblech i tyle. FUUUUUU. O matko ale mi się jej żal zrobiło Asi ;c No ale cóż.
    Jest jeszcze Gonzalo. To chyba jednak mój jeden z bardziej ulubionych graczy RM.
    [jo-mayte.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń