- Będę za tobą tęsknić –
powiedział. – Jak wariat.
- Ja za tobą też. Jak znajdziesz
chwilkę, to mógłbyś mnie odwiedzić w Polsce. W końcu sezon się skończył i masz
wolne.
- Może wpadnę po powrocie z
Argentyny. Coś wymyślimy.
- Ten rok szybko zleci.
Postanowiłam, że wrócę do Polski
na rok. Wzięłam urlop dziekański, bo wpadłam na genialny plan. Chciałam pójść
do pracy i zarobić możliwie jak najwięcej. A wszystko po to, aby za rok wrócić
do Hiszpanii razem z tatą. Wynająć jakieś małe, urocze mieszkanko z widokiem na
miasto i zaprosić do Madrytu tatkę oraz panią Zosię. Gonzalo obiecał, że mi
pomoże. Nie chciałam od niego brać całej sumy na dom, bo to nie byłoby w
porządku. Chciałam mu pokazać, że umiem o siebie zadbać. Wiadomo, że sama nie
zarobiłam na super mieszkanie, w którym każdy miałby kąt dla siebie, dlatego
Gonzalo chciał mi pomóc, aby podnieść standard życia moim bliskim.
- Zadzwonię do ciebie jak
wyląduję. Trzymaj telefon blisko siebie.
- Oczywiście. Prawdopodobnie
pojadę do Irmy i Klaudii, bo nie chcę być teraz sam – powiedział, puszczając
oczko do dziewczyn stojących nieopodal.
- Muszę iść – rzekłam. Mocno
wtuliłam się w jego ramiona. Było mi tak dobrze, że aż łza mi się w oku
zakręciła na myśl, że następny raz poczuję się tak dopiero za kilka tygodni.
- Uważaj na siebie. I nie podrywaj
innych chłopaków – zaśmiał się. – Teraz, kiedy dzięki Crisowi jesteś sławna, to
będziesz miała duże powodzenie.
- Gonzalo, proszę się. Nie żartuj
w ten sposób.
- Dobra. Pędź, bo się spóźnisz –
powiedział i pocałował mnie czule w usta. – Będziemy w kontakcie.
- Tak. Pa!
Pożegnałam się jeszcze z
dziewczynami i udałam się w stronę odprawy samolotowej.
Siedząc już wygodnie w fotelu
samolotowym rozmyślałam o tym wszystkim, co mnie tu spotkało. Początek był
nawet fajny. Z Cristiano miałam wiele perypetii, głównie tych zabawnych.
Uczepił się mnie jak rzep psiego ogona i nie chciał puścić. Kiedy przypomnę
sobie jego „rumaka”, którym omal mnie nie zabił albo jego serenadę przed oknami
mojego akademika, to uśmiech sam cisnął mi się na usta.
To niemożliwe, aby człowiek aż tak
się zmienił. Nie wiem, co do tego doprowadziło. Nigdy się nad tym nie
zastanawiałam. A może się nie zmienił, tylko pokazał swoją prawdziwą twarz? Co
by to nie było, to cieszę się, że tak się stało, bo dzięki temu odnalazłam
Gonzalo. Mojego bohatera.
- Proszę o uwagę. Mówi pilot Tom
Wilde. – Z rozmyślań wyrwał mnie męski głos, mówiący do pasażerów z głośników.
– Mamy małe problemy z jednym z silników. Proszę się nie martwić, to nic
poważnego. Wylądujemy awaryjnie na lotnisku w Lyonie. Przepraszamy za wszelkie
zakłócenia państwa podróży.
No to świetnie!
Stało się tak jak powiedział
pilot. Wylądowaliśmy na lotnisku we Francji, co znacznie wydłużyło mój powrót
do domu. Zadzwoniłam do taty, aby się nie martwił.
Czekałam ponad dwie godziny na
nowy samolot. Zdenerwowałam się, bo chyba nikt nie lubi takich
niezapowiedzianych „niespodzianek”. Na szczęście już później nie było żadnych
awarii i spokojnie dobrnęłam do celu. Wylądowałam na lotnisku we Wrocławiu.
Oddychałam polskim powietrzem, zewsząd otaczały mnie znajome rzeczy. Wreszcie
byłam w domu!
Szukałam taty, który razem z panią
Zosią oraz Aleksandrem mieli odebrać mnie z lotniska. Ogarniałam wzrokiem
wszystkich ludzi, ale zamiast moje rodziny zobaczyłam…
- Gonzalo?
Nie, to niemożliwe!
Rozejrzałam się, aby upewnić się,
że naprawdę jestem we Wrocławiu. Przetarłam oczy ze zdumienia, bo spodziewałam
się, że to tylko moja wyobraźnia. Ale nie! Stał tam. W ciemnych dżinsach,
kraciastej koszuli, z zarostem i nieładem na głowie. W dłoni trzymał czerwoną
różę, a na twarzy widniał mu uśmiech, który tak bardzo lubiłam.
Podeszłam bliżej, bardzo
spokojnie, nie chcąc niepotrzebnym gwałtownym ruchem rozdmuchać tej
fatamorgany.
- Gonzalo?
- Cześć – powiedział z uśmiechem.
- Co ty tutaj robisz?
- Powiedziałaś, że jak będę miał
wolną chwilę, to żebym wpadał. No to wpadłem. I to po uszy – rzekł, wręczając
mi kwiatka. Nie mogłam w to uwierzyć. Zapiszczałam i z impetem rzuciłam mu się
na szyję. Na szczęście mnie złapał i zakręcił razem ze mną kilka kółeczek wokół
własnej osi.
- To niemożliwe. Jesteś szalony! –
rzekłam, kiedy postawił mnie na ziemię. – Ale jak ty się tu znalazłeś? Przecież
byłeś w Madrycie!
- Wynająłem prywatny samolot.
Pędziłem na złamanie karku, aby być tutaj przed tobą, ale na szczęście miałaś
przesiadkę we Francji.
Zrobiłam wielkie oczy. Wszystko wiedział.
- Jesteś niesamowity –
powiedziałam, całując go w policzek.
Wówczas przypomniałam sobie o
mojej rodzinie. Nie musiałam ich długo szukać, bowiem stali obok i
przypatrywali się tej romantycznej scenie.
- Tata! Pani Zosia! Cześć, Aleks!
– zawołałam na ich widok. – Tęskniłam.
- A cóż to za młody kawaler –
powiedziała pani Zosia, ewidentnie podrywając Gonzalo. Zaśmiałam się, poczym
przedstawiłam ich sobie.
- Bardzo mi miło państwa poznać –
rzekł Pipita, witając się z moimi
bliskimi. – Asia bardzo wiele o was opowiadała. Każdy w Madrycie wiedział o
panu Wojtku i pani Zosi.
- To mój chłopak – powiedziałam z
dumą w głosie i wypiętą piersią. – Gonzalo Higuain.
KONIEC
__________
Czas na mowę pożegnalną...
Dziękuję Wam ze wszystkie odwiedziny, za komentarze, miłe słowa i wsparcie - które mniej lub bardziej świadomie - pozwoliło mi doprowadzić to opowiadanie do końca. Być może tego nie odczuliście, ale miałam spore problemy z tą historią, jednak widząc jak bardzo przypadła Wam do gustu, starałam się pisać i brnąć naprzód.
WIELKIE DZIĘKI ZA WSZYSTKO!
Jeśli chodzi o kolejne opowiadania to zdecydowałam się na "Życie zna odpowiedź" z Kaką oraz "Himmel hilf" z Michaelem Ballackiem. Już teraz zapraszam Was na te blogi, aby zapoznać się prologami oraz bohaterami :) Mam nadzieję, że się tam zobaczymy!
Pierwsza! No więc podsumowując historia urocza, chociaż nie przepadam za takimi charakterami jak Asia, to naprawdę przyjemnie mi się ją czytało :) Cris na pewno niczego się jeszcze nie nauczył, za to Gonzalo jest najukochańszy na świecie!
OdpowiedzUsuńNo nieźle, Gonzalo znalazł się w Polsce wcześniej od niej. Nigdy nie spodziewałabym się takiego obrotu sprawy :D. Widać, że bardzo, ale to bardzo ją kocha. Nie wiem co masz w sobie, ale z każdym opowiadaniem chcę więcej i więcej. Jesteś genialne jak i to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńJejciuuu, ale Gonzalo to wymyślił! Szkoda, że to koniec, bo z chęcią poczytałabym dalsze losy Gonzo i Asi ;) .
OdpowiedzUsuńBardzo, ale to bardzo dziękuje Ci(za kolejne zresztą już :]) opowiadanie! Jak zwykle było fantastyczne!
Pozdrawiam ;*
Z Gonzalo to jeden wielki romantyk :) Ten rok dla Asi miał dwie strony medalu. Z jednej strony koszmar z Ronaldo, ale z drugiej strony znalazła miłość swojego życia. Poznała człowieka, który jest teraz dla niej całym światem. Spotkała miłość swojego życia, o czym marzy, nie oszukujmy się każda dziewczyna. Każda chce by na jej drodze stanął taki książę na białym koniu. U Asi ten książę się pojawił. Może jej się z początku wydawało, że tym księciem może być Ronaldo, ale jak widać bardzo się pomyliła, ale nie będę wspominać tego, co wyrządził jej ten kretyn, bo epilog jest zbyt szczęśliwy by wracać do tego, co było złe, smutne i nieprzyjemne. Asia jest szczęśliwa, i to jest najważniejsze. Skończyłaś kolejną historię, która naprawdę okazała się bardzo dobra :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne Twoje historie :)
To zakończenia jest idealne. Ogólnie to Gonzalo jest idealny i bardzo zakochany. I przyznam, że takiej końcówki się nie spodziewałam. Zaskoczyłaś mnie, ale bardzo pozytywnie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
jestem w totalnym szoku. zakończenie jest wprost idealne! bałam się, że zakończysz je jakoś tragicznie, ale na szczęście się myliłam. kolejny raz w tym opowiadaniu Gonzalo zachowuje się słodko i romantycznie. widać, że na serio kocha Aśkę. są udaną parą. szkoda, że kończysz to opowiadanie, ale pocieszam się innymi blogami, które zaczniesz.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!!! :D
Bardzo ciekawy pomysł na zakończenie, nie czytałam nigdzie nic podobnego : ) Adres bloga powinien brzmieć inaczej, zdecydowanie. Postać Cristiano zwykle obrasta w takie złe cechy charakteru, ty również nie odeszłaś od tego typu kreowania jego wizerunku. Dlatego też nie wyobrażam sobie głównej bohaterki kończącej w jego ramionach ^^ Pozdrawiam. Miło się czytało.
OdpowiedzUsuńOch, ten słodki Gonzalo.. Asia ma szczęście, że trafiła na takiego kochanego mężczyznę :) Szkoda, że to już koniec, ale trudno. Z chęcią poczytam twoje nowe dzieła! :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to już koniec, bo bardzo lubiłam to opowiadanie... Ale cieszę się, że wszytko dobrze się zakończyło :) Gonzalo jest uroczy ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAleee słodko! Myślałam że jescze tu namieszasz. Jak otworzyłąm tow przeglądarce i miałam zamiar czytać to modliłam się żeby w końcu nie wyszło także ona jeszcze wróci do Crisa, a Pipita będzie miał złamane serce. Ale na szczęćie się tak nie stało. Szkoda że kończyć bo bardzo lubiłąm to opowiadanie. Nie przepadam za Realem, nie przepadam za Crisem (za Pipiptą wręcz przeciwnie) ale piszesz w taki sposób, że nie można się oderwać od twoich opowiadań! Dziękuję że pisałaś tą historię, była intereusjąca. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńJejciu, już koniec. Szybko minęło, tym bardziej, że bardzo ciekawie piszesz.
OdpowiedzUsuńSłodkie ze strony Gonzalo, że przyjechał za Asią, aż do Polski. Widać, jak bardzo ją kocha
Cieszę się, że zdecydowała się wrócić do Hiszpanii. Pytanie tylko, czy jej ojciec będzie chciał tam polecieć i zostawić kraj, w którym się wychował? Heh. Napiszesz cz. II tego opowiadania? Napisz, proszę. Niespodzianka w postaci Gonzalo na lotnisku mnie powaliła. On to ma pomysły. Haha.
OdpowiedzUsuńNie, niestety nie planuję drugiej części :)
UsuńCieszę się, że tak zakończyłaś to opowiadanie :) Naprawdę, Asia i Gonzalo to idealna para, natomiast Cristiano... gdybyś wykreowała go troszkę inaczej, może byłabym skłonna napisać co innego. Aczkolwiek i tak jestem zachwycona. Dziękuję Ci za te wszystkie posty tutaj, pełną śmiechu i łez obyczajówkę-fanfiction. Będę czytać Twoje opowiadania zawsze ;*
OdpowiedzUsuńO proszę, główna bohaterka to moja imienniczka i nawet pochodzimy z tego samego miasta ;) Mmm, Gonzalo i Asia to udana para, chociaż ja do końca wierzyłam, że Cris się zmieni...No ale cóż, przeliczyłam się ;) Serdecznie i zapraszam do siebie, dopiero zaczynam: http://keepcalm-and-lovespain.blogspot.com Pozdrawiam, Aisha.:)
OdpowiedzUsuńMasakra, Twoje opowiadanie to strata czasu, żałuję.
OdpowiedzUsuńOooo <3 znalazlam to opowdanie przypadkiem i NIE ZALUJE (jak osoba wyzej) :-). Jest meega, a epilog mnie zaskoczyl. Myslalam, ze ona wroci do Polski i minie rok i bedzie z Gonzalo :) ciesze sie, ze jest jak jest. Jednak Cris sie niczego nie nauczyl, myslalam, ze to jednak z nim bedzie. :-). Ale w sumie wyszlo to Asi na dobre. Opowiadanie jest fantastyczne :) znaczy bylo <3
OdpowiedzUsuńZnalazłam Twojego bloga w czeluściach internetu dopiero kilkanaście dni temu.
OdpowiedzUsuńPiękne opowiadanie! Dlatego, nawet po tylu latach należy to skomentować. Bardzo przyjemnie się czytało, raz śmiałam się do ekranu jakbym była niespełna rozumu, raz akcja zapierała dech w piersiach tak że od razu chciałam wiedzieć co było dalej. Dziękuje Ci bardzo za historie i walce, poświeceniu, przyjaźni, tego że marzenia się spełniają oraz to chyba najważniejsze że dajesz nadzieje na to że prawdziwa miłość może nadejść tylko trzeba na nią czekać :).
Przyznam się szczerze że na początku myślałam że Asia będzie z Cristiano, jednak przypadła mi do gustu przedstawienia jego postaci w tej mroczniejszej odsłonie. Dla mnie postać Gonzalo była powrotem do przeszłości , uważam że Pipita jest jednym z symboli Madridismo, a jego postać wpleciona przez Cb i rozwój wątku jego znajomości z główną bohaterką wyszedł Ci znakomicie!
Gdziekolwiek jesteś i cokolwiek teraz robisz serdeczne pozdrowienia i muchas gracias! =)